Publikowane na początku roku dane makroekonomiczne składają się na obraz gospodarki dużo gorszy od tego, do czego przyzwyczailiśmy się w poprzednich latach. Ekonomiści szybko dostosowali swoje oczekiwania do pogarszającej się sytuacji. Stąd systematyczne obniżki prognoz dotyczących np. wzrostu gospodarczego w tym roku.
[srodtytul]Pesymiści górą[/srodtytul]
W pierwszym kwartale nieprzyjemne niespodzianki sprawiła np. produkcja przemysłowa. Publikowane w styczniu dane za grudzień okazały się o niemal 4 pkt proc. gorsze od średniej prognoz analityków. Słabsze od przewidywań były też dane publikowane miesiąc później. Dopiero produkcja za luty (którą GUS podał w marcu) przyniosła „odreagowanie”. Ekonomiści oczekiwali spadku o ponad 17 proc. w skali roku. Faktycznie wyniósł on 14,3 proc.
Zwycięzcy naszego rankingu prognoz w I kwartale – analitycy BRE Banku – w przypadku danych o produkcji przemysłowej byli w ostatnim czasie zwykle pesymistami. Pierwsze miejsce w zestawieniu zawdzięczają jednak głównie trafnym prognozom dotyczącym bilansu płatniczego, gdzie co prawda szybciej niż spodziewali się analitycy spadają eksport i import, ale jednocześnie deficyt obrotów bieżących jest niższy od oczekiwań.
Zdobywcy drugiego miejsca – analitycy Invest-Banku – wyróżnili się najlepszymi na rynku prognozami inflacji (byli też na drugim miejscu w prognozach dotyczących bilansu płatniczego). Z kolei ekonomiści Banku Gospodarki Żywnościowej, którzy znaleźli się na trzecim miejscu, mieli najtrafniejsze prognozy dotyczące popytu (np. produkcji czy sprzedaży detalicznej).