Ceny, jakie konsumenci płacili w kwietniu za towary i usługi konsumpcyjne, były o 3,9 proc. wyższe niż rok wcześniej – takie szacunki zaprezentowało wczoraj Ministerstwo Finansów. Te wyliczenia, przedstawiane przez resort na początku każdego miesiąca, są traktowane przez rynek jako półoficjalne dane. Oficjalna publikacja Głównego Urzędu Statystycznego nastąpi w połowie miesiąca.
[srodtytul]Żywność, paliwa i słabszy złoty[/srodtytul]
Prognoza Ministerstwa Finansów jest wyższa od oczekiwań analityków rynkowych. Średnia prognoz specjalistów w ubiegłotygodniowej ankiecie „Parkietu” była na poziomie 3,8 proc. W marcu inflacja wynosiła 3,6 proc. Po opublikowaniu szacunków resortu finansów złoty tracił na wartości wobec euro. Przyczyniły się jednak do tego również niekorzystne prognozy dla polskiej gospodarki zaprezentowane przez Komisję Europejską. Po południu złoty odrobił straty.
Skąd wyższe od prognoz analityków szacunki ministerstwa? Decydujące były ceny żywności. Marek Rozkrut, szef departamentu analiz w resorcie finansów, zaznaczył co prawda, że jeśli brać pod uwagę miesięczne zmiany, to w kwietniu żywność drożała wolniej niż w marcu. Jednak w perspektywie 12-miesięcznej wzrost cen towarów żywnościowych uległ przyspieszeniu.
Według analityków PKO BP, oprócz żywności do wzrostu inflacji przyczyniły się m.in. drożejące paliwa. Ekonomiści zwrócili również uwagę na wpływ osłabienia złotego. Skutkuje ono podnoszeniem cen towarów sprowadzanych do Polski z zagranicy. Zdaniem specjalistów z PKO BP, pewne znaczenie dla przyspieszenia inflacji miały również podwyżki cen innych towarów i usług – np. „Gazety Wyborczej” czy usług pocztowych.