Naciskane przez resort finansów Ministerstwo Skarbu Państwa zastanawia się, jak „wyciągnąć” ze swoich spółek więcej, niż zapisano w tegorocznym budżecie. Do państwowej kasy z tytułu wypłat z zysku ma wpłynąć w tym roku 2,87 mld zł.
Na tym poziomie jednak ambicje rządu się nie zatrzymają. – Wiem, jakie są potrzeby: musimy realizować dzisiaj bardzo ważny program drogowy i budować autostrady. Przyjęliśmy założenie, że kwota zapisana w budżecie to minimum i szukamy takich sposobów wsparcia dla przedsiębiorstw, by te dywidendy były większe – wyjaśnił minister skarbu Aleksander Grad.
[srodtytul]Szczegóły w czerwcu[/srodtytul]
Szef resortu skarbu powiedział w rozmowie z Radiem PiN, że w tej chwili nie wie, jak wysokie mogą być wpływy z dywidendy: w spółkach nie odbyły się jeszcze walne zgromadzenia, które zatwierdzają plany finansowe. Takie zebrania będą się odbywały od drugiej połowy maja do końca czerwca.
– Komitety dywidendowe analizują poszczególne spółki. Ja patrzę na potrzeby budżetowe. Będę szukał takich rozwiązań, aby te wpływy były jak największe, ale tak, by nie zaszkodzić firmom – zadeklarował Grad. W ostatnich latach największymi płatnikami do budżetu regularnie były spółki, takie jak KGHM, PKO BP, Totalizator Sportowy czy Orlen.