W UE gorsze wskaźniki mają tylko Grecja, Rumunia oraz Bułgaria. Związane z tym szkody producentów oprogramowania w Polsce oszacowano na 648 mln dolarów.
Skala piractwa z roku na rok spada w Polsce o około 1 pkt proc., ale zdaniem ekspertów w związku z kryzysem gospodarczym może zacząć rosnąć. – Każda firma szuka teraz oszczędności. Jest więc ryzyko, że część może wybrać nielegalne oprogramowanie – mówi Mikołaj Sowiński z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak. Z kolei BSA dostrzega już wzrost sprzedaży komputerów z nielegalnym oprogramowaniem. W pierwszej kolejności legalność oprogramowania powinny sprawdzić firmy prowadzące redukcję zatrudnienia. Osoby, które tracą pracę, chętnie informują o nieprawidłowościach u byłych pracodawców. I zwykle udaje się je potwierdzić.
– Porównując kwiecień tego roku do kwietnia 2008 r. mieliśmy aż 50 proc. zgłoszeń więcej, a w maju już mamy ich niemal tyle, co w całym maju 2008 r. – mówi Bartłomiej Witucki, rzecznik firmy BSA w Polsce. Z kolei Krzysztof Janiszewski z firmy Microsoft chwali współpracę z policją oraz z serwisem aukcyjnym Allegro.pl. – Stale monitorujemy sprzedaż naszego oprogramowania w internecie i grubo ponad połowa z niego jest nielegalna. Często zawiera ono szkodliwe dodatki umożliwiające kradzież danych lub użycie komputera do ataków hakerskich – mówi Janiszewski. Przypomina m.in. ujęcie sprzedawcy z Torunia handlującego oprogramowaniem na Allegro. Prokuratura zleciła przeszukanie ponad 1,9 tys. komputerów jego klientów.