"My się generalnie zgadzamy z dzisiejszą decyzją KE, zwłaszcza jeśli chodzi o zmarnowane lata 2005-2007, a więc o 'dobry czas' wysokiego wzrostu, który nie został wykorzystany w wystarczającym stopniu. Spowodowało to, że w czasie gdy przyszło spowolnienie gospodarcze deficyt finansów publicznych przekroczył 3,0% o ok. 0,9% i spowodował, że dziś nastąpiło usankcjonowanie sytuacji z 2008 r. czyli wdrożenie procedury nadmiernego deficytu" - powiedział dziennikarzom Kotecki.
Wiceminister finansów dodał, że deficyt pozostanie wysoki także w roku bieżącym, ale obecnie nie jest w stanie dokładnie oszacować poziomu. Jego zdaniem będzie to możliwe dopiero po zapowiedzianej na lipiec nowelizacji budżetu.
Kotecki przypomniał jednak, że w latach 2004-2008 Polska już była objęta procedura nadmiernego deficytu, ale nie wiązało się to z żadnymi konsekwencjami. I podobnie będzie obecnie, ponieważ takie dotykają jedynie kraje strefy euro. Może to natomiast mieć wpływ na termin przyjęcia euro.
"Ciągle nasz cel czyli rok 2012 jest realistyczny, ale oczywiście wymagało by to, abyśmy w roku 2011 nie mieli procedury nadmiernego deficytu. To zaś oznacza, że do ERM2 musielibyśmy wejść w tym roku i to także jest możliwe przy spełnieniu znanych warunków, szczególnie kursowych. Jednak na pewno nie jest to możliwe w I połowie roku, jak pierwotnie planowaliśmy, ale w każdym miesiącu II połowy br. jest ciągle możliwy" - wyjaśnił Kotecki.
W środę, w związku ze zgłoszeniem przez Polskę deficytu budżetowego przekraczającego poziom 3,0% PKB w roku 2008, KE wszczęła procedurę nadmiernego deficytu. Wraz z Polską procedurą objęte zostały także Litwa, Malta i Rumunia.