"Pogłębiające się spowolnienie wzrostu gospodarczego jest przede wszystkim konsekwencją problemów całej gospodarki światowej, które w Polsce uwidaczniają się z pewnym opóźnieniem. Podkreślić jednak należy fakt, że dane dotyczące dynamik poszczególnych składowych nie są spójne z opublikowanymi przez GUS danymi dotyczącymi ich wkładów we wzrost PKB - przy spadku popytu krajowego o 1% niemożliwa jest naszym zdaniem pozytywna kontrybucja we wzrost PKB, z kolei przy silniejszym spadku importu w porównaniu do eksportu niemożliwa wydaje się ujemna kontrybucja eksportu netto we wzrost PKB" - " - powiedziała ekonomistka Banku BPH Monika Kurtek.
Analityczka kontynuuje, że spowalniające tempo wzrostu konsumpcji to efekt przede wszystkim pogarszającej się sytuacji na rynku pracy, ale także większej zachowawczości w obawie przed mogącym pojawić się dalszym pogorszeniem sytuacji finansowej gospodarstw domowych.
"Należy jednak podkreślić, że dostosowania w konsumpcji następują powoli, co jest optymistycznym sygnałem z punktu widzenia kolejnych kwartałów. Cieszy nadal pozytywny wynik inwestycji, choć w świetle danych dotyczących dużych i średnich przedsiębiorstw, gdzie inwestycje spadły realnie o 5,0% r/r, jest to wynik jednocześnie zaskakujący" - analizuje dalej Kurtek.
W jej ocenie kolejne kwartały przyniosą dalsze hamowanie polskiej gospodarki. Wskazują na to pogłębiające się negatywne tendencje jak np. spadki produkcji przemysłowej, wyhamowywanie sprzedaży detalicznej. W świetle danych dotyczących konsumpcji oraz inwestycji wciąż nie można wykluczyć, że w całym roku Polska gospodarka wykaże dodatni wzrost PKB.
"Równocześnie utrzymanie się popytu konsumpcyjnego może być dla RPP argumentem za ograniczeniem skali obniżek stopy referencyjnej. W scenariuszu bazowym zakładamy jeszcze jedną obniżkę w tym roku o 25 pb" - podsumowała Monika Kurtek.