Minister finansów przyjął absolutnie błędne priorytety: utrzymywanie za wszelką cenę niskiego deficytu i szybkie wejście do strefy euro – stwierdziła wczoraj poseł Aleksandra Natalli-Świat (PiS), uzasadniając wniosek swojej partii o wotum nieufności dla Jacka Rostowskiego.
PiS zarzucał ministrowi bierność w walce z kryzysem i dezorganizowanie finansów publicznych. W debacie pojawił się zarzut o „zamiataniu” deficytu pod dywan, zbyt późnej decyzji o nowelizacji budżetu, jak również bezprawnej decyzji ze stycznia dotyczącej ograniczenia budżetu poszczególnych resortów (w ramach szukania oszczędności). Największa opozycyjna partia porównała działania rządu do zachowania byłego premiera Węgier Ferenca Gyurcsány’ego, który wyznał kolegom partyjnym, że kłamał, aby tylko zachować władzę.
[srodtytul]To dobry minister[/srodtytul]
Jacka Rostowskiego bronili koalicjanci. Przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski zarzucił PiS, że składając wniosek w czasach kryzysu szkodzi stabilności gospodarki, a sam prezentuje „przeterminowane recepty”. – Przyszło nam żyć w czasach, gdzie jedynym pewnikiem jest szybka zmiana. Nasz minister nie wszystko przewidział, ale efekt jego działania jest taki, że mamy najlepszą pozycją w Europie – stwierdził z kolei Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL.
O porównanie Polski z innymi krajami, jako obiektywnym kryterium pracy ministra finansów, apelował także premier Donald Tusk. Wniosek PiS skomentował słowami: „w czasie sztormu są tacy, którzy chcą plądrować walizki pasażerów”.