W trzecim kwartale Ministerstwo Finansów planuje uplasowanie na rynku obligacji za 11–18 mld zł i bonów skarbowych za 13–18 mld zł. Plany te nie różnią się specjalnie w stosunku do kalendarza emisji na kończący się kwartał (w którym zakładano sprzedaż obligacji za 11–17 mld zł i bonów za 13–19 mld zł). Wkrótce rząd przyjąć ma projekt nowelizacji budżetu zakładający podwyższenie deficytu o 9 mld zł. Dlaczego więc plan finansowania potrzeb pożyczkowych nie wskazuje na kłopoty finansów państwa?
[srodtytul]Elastyczne plany[/srodtytul]
Ekonomiści przypominają, że duża część emisji zaplanowanych na ten rok – 122 mld zł – została już przeprowadzona. Do tej pory MF uplasowało na rynku papiery za 90,7 mld zł. – Resort finansów sfinansował w pierwszym półroczu dużą część deficytu, który szybko narastał – tłumaczy Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku Polska. – Trudno jednak przywiązywać się do kalendarza przetargów. Resort musi elastycznie podchodzić do potrzeb rynkowych, korygując plany emisji – dodaje.
Dilerzy zwracają uwagę na możliwości pozyskania środków za granicą. Z końcem czerwca kończy się bowiem roadshow promujący emisję na rynku amerykańskim. – Plan emisji powinien być racjonalny. W obecnych warunkach rynkowych nie ma sensu zwiększać emisji na rynku krajowym z uwagi na relatywnie ograniczony popyt. Coraz realniejsze jest wyjście na rynek zagraniczny. Emisje euroobligacji mogą być buforem na wypadek rosnących potrzeb pożyczkowych – mówi Marcin Bilbin z departamentu rynków finansowych Pekao.
Elastyczność resortu jest zauważalna. Jeszcze w piątek jego przedstawiciele zapowiadali odejście od aukcji obligacji długoterminowych. Ostatecznie jednak plan na III kwartał zakłada jeden przetarg papierów dziesięcio- lub dwudziestoletnich. Informacje płynące wcześniej z MF podbiły jednak ceny papierów z „długiego końca”.