Oznacza to, że na koniec roku sięgnie 47,5 mld zł. Deficyt niższy, niż zakładano (52,2 mld zł), to wynik hamowania wydatków i wyższych wpływów z podatków. – Dochody podatkowe w ostatnim miesiącu roku mogą być nawet wyższe niż w listopadzie – wyjaśniła wiceminister Hanna Majszczyk.

Zgodnie z harmonogramem po listopadzie dochody miały wynieść 229,7 mld zł. W rzeczywistości były o 200 mln zł wyższe, a wydatki aż o blisko 8 mld złotych niższe. Sporo z nich jednak wyrzucono poza budżet. Wydatki Krajowego Funduszu Drogowego, które mają w tym roku sięgnąć 27,6 mld zł, liczone są już bowiem do wydatków sektora finansów publicznych, a nie budżetu państwa. Podobnie jak wydatki funduszu kolejowego.

Resort finansów „oszczędza” też na dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. – Minister zrealizował dotację do FUS na założonym poziomie blisko 38 mld zł już we wrześniu – wyjaśnia profesor Andrzej Wernik z Akademii Finansów. – A okazało się, że dodatkowe 7,5 mld zł z funduszu rezerwy demograficznej oraz pożyczka z budżetu państwa na planowanym poziomie około 3 mld zł to za mało. Do końca roku fundusz zasili w sumie z budżetu państwa 5,4 mld zł, ale kwota ta nie wpłynie na deficyt budżetu, tylko na deficyt całego sektora. Zdaniem profesora to wyłącznie zabieg księgowy.

Ekonomista szacuje, że – w zależności od wyniku samorządów, który może nas negatywnie zaskoczyć – deficyt całego sektora sięgnie 8,3–8,5 proc. PKB. Rząd założył, że nie będzie wyższy niż 7,9 proc. PKB, a na koniec 2011 r. spadnie do 6,5 proc. PKB.