Ten spadek to przede wszystkim zasługa mniejszej liczby pracujących w administracji publicznej. W sumie w ciągu roku ubyło 10,3 tys. urzędników (2,3 proc.). Najwięcej w samorządach – ok. 8,6 tys. osób (spadek o 3,4 proc.). Co ciekawe, nie cała lokalna administracja się odchudziła. O ile w urzędach gminnych ubyło 8,4 proc., to w tych wojewódzkich przybyło aż 6 proc. Administracja centralna też zmniejsza zatrudnienie, ale nieco wolniej – roczny spadek to 0,93 proc. W ubiegłym roku, oprócz urzędników, ubyło też sporo nauczycieli – 8,5 tys. Wyraźnie mniejsze jest też zatrudnienie w przedsiębiorstwach wodno-kanalizacyjnych, spółkach budowlanych, transportowych czy zajmujących się zakwaterowaniem i gastronomią. Te ostatnie zmiany mogą być efektem likwidacji różnych zakładów budżetowych oraz prywatyzacji. Średnie wynagrodzenie w sferze budżetowej wzrosło za to w 2011 r. w porównaniu z 2010 r. o 5,6 proc. Największe, 7,3-procentowe podwyżki (do 3,43 tys. zł brutto), zgodnie z polityką państwa, dostali nauczyciele. Płace w administracji centralnej wzrosły o 2,2 proc. (co oznacza realny spadek o 1,7 proc.), d0 4,7 tys. zł, a w samorządowej o 6,3 proc. – do 3,8 tys. zł brutto.