Punktem wyjścia dla każdych zmian jest świadomość, że są one potrzebne, połączona z frustracją spowodowaną stanem rzeczy. Gdyby przyjąć powyższe twierdzenie za pewnik, bylibyśmy u progu rewolucji. Pod koniec ubiegłego roku już 93 proc. Europejczyków deklarowało w sondażach Eurobarometru, że ocieplanie się klimatu uważają za poważny problem. Tyle samo twierdziło, że już dziś podejmuje proekologiczne działania, np. segreguje śmieci (75 proc.) lub ogranicza zakupy artykułów jednorazowego użytku (62 proc.).
Trudno jasno określić, na ile te postawy przejawiają się w Polsce. W tym samym czasie co badanie Eurobarometru nad Wisłą własne badania przeprowadziła firma Kantar. Z raportu „Ziemianie atakują" dowiadujemy się przede wszystkim, że 72 proc. Polaków zgadza się z twierdzeniem, że „stan, w jakim znalazła się Ziemia, jest poważny i wymaga natychmiastowych działań" (jedynie 8 proc. zaprzecza takiemu stawianiu sprawy). Szkopuł w tym, że gdy przewertujemy raport, przekonamy się, że w obrębie tej niekwestionowanej proekologicznej większości wyróżnić można wiele postaw – od chęci pełnego zaangażowania się w poprawianie stanu środowiska po tych, którzy przyznają, że sytuacja jest poważna, ale działań oczekują raczej od innych (polityków, biznesu, aktywistów).
Kantar powtórzył to badanie w tym roku, na zlecenie firmy Orange. Wytypował na potrzeby badania pięć postaw: supereko (17 proc. badanych), ekowyważonych (22 proc.), ekobasic (36 proc.), ekosceptyków (18 proc.) i ekoopornych (7 proc.).
Warto tu też podkreślić, że wrażliwość Polaków na zagadnienia związane z ochroną środowiska nie pojawiła się z dnia na dzień. Gdyby prześledzić badania prowadzone przez CBOS, to już w 2010 r. 61 proc. Polaków niepokoiło się stanem środowiska naturalnego na świecie. W 2016 r. 90 proc. respondentów wyrażało obawy o przyrodę, a 76 proc. o zmiany klimatyczne (analogiczny odsetek wskazywał, że może osobiście przyczynić się do poprawy stanu środowiska). Przed konferencją COP24 w 2018 r. CBOS raz jeszcze dowodził, że 84 proc. badanych ma wiedzę o zmianach klimatycznych i obawy z nimi związane. Świadomość ekologiczna nad Wisłą nie jest zatem wyłącznie „efektem Grety Thunberg", jak czasem można usłyszeć. Budowaliśmy ją od lat.
Sięgnąć do portfela głębiej
Tu dochodzimy do meritum: wiedza przeciętnego konsumenta o kłopotach Ziemi przekłada się na to, jak używa on portfela. Żadnych wątpliwości w tej sprawie nie pozostawili np. eksperci Deutsche Bank Research, którzy badali decyzje zakupowe w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Na przełomie lat 2018 i 2019 niemal co drugi konsument w tych krajach zaczął świadomie wybierać producentów, którzy zadeklarowali walkę o klimat. Co ciekawe, jeżeli w USA chodzi przede wszystkim o klasę średnią, to już na Wyspach takie postawy są obecne w każdym segmencie przekroju społecznego.