We wtorek rząd ma sfinalizować prace nad drugą tzw. tarczą antyinflacyjną. Z wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego i ministra finansów Tadeusza Kościńskiego wynika, że złożyć się na nią mogą m.in. czasowe obniżki stawek VAT na paliwa (23 proc. do 8 proc.) i na podstawowe artykuły żywnościowe (do 0 proc.). I choć ekonomiści nie mają wątpliwości, że na krótką metę to rzeczywiście automatycznie obniży inflację – być może nawet łącznie o blisko 2 pkt proc. – to na dłuższą metę może mieć skutki odwrotne do zamierzonych.
– Obniżka VAT, jeśli przełoży się na zmianę cen – co wcale nie jest takie oczywiste – przełoży się na wyższe realne dochody gospodarstw domowych. Jeśli rosnące dochody przełożą się na wyższy popyt, to ceny, już przy obniżonych podatkach, mogą dalej rosnąć między innymi w wyniku wyższych dochodów – mówi dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA. – Dobrze ilustruje to przykład tymczasowej obniżki VAT w Wielkiej Brytanii w 2009 roku, której wpływ na zwiększenie popytu został ograniczony właśnie przez odbicie cen netto – przypomina.
Racjonalne oczekiwania
Krytycznie o obniżkach podatków pośrednich jako metodzie walki z inflacją wypowiada się większość ekonomistów, którzy wzięli udział w X rundzie panelu eksperckiego „Parkietu" i „Rzeczpospolitej". Dyrektor CenEA to jeden z 20 ekonomistów (61 proc.), którzy nie zgodzili się (w tym zdecydowanie) z tezą, że „obniżki podatków pośrednich (akcyza, VAT) to skuteczna metoda tłumienia inflacji". Zgodziło się z nią tylko ośmioro (24 proc.) spośród 33 respondentów naszej sondy. Rząd niewiele sobie z tych opinii robi. Pierwsza tarcza antyinflacyjna też w dużej mierze polegała na przejściowym obniżeniu podatków, m.in. akcyzy od paliw i energii elektrycznej.
Zwolennicy takich fiskalnych instrumentów walki z inflacją uważają, że nawet czasowe zahamowanie wzrostu cen stłumi oczekiwania inflacyjne konsumentów, a to z kolei zmniejszy ryzyko utrwalenia się inflacji na wysokim poziomie. Można jednak mieć wątpliwości, czy ten mechanizm zadziała przy tak wysokiej inflacji, z jaką dziś mamy do czynienia. Nawet jeśli obniżki podatków na kilka miesięcy obniżą inflację o 2 pkt proc., to i tak pozostanie ona w okolicy 7 proc. – Konsumenci będą wiedzieli, że za pół roku ceny niektórych towarów i usług wzrosną. Ten element racjonalnych oczekiwań może być dość duży – mówił w trakcie noworocznej debaty „Parkietu" dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej i jeden z uczestników naszego panelu eksperckiego.
Dolewanie oliwy do ognia
– Żeby obniżki podatków pośrednich trwale zmniejszyły poziom cen, musiałyby być spełnione trzy warunki – mówi prof. dr hab. Andrzej Rzońca, wykładowca SGH i były członek Rady Polityki Pieniężnej. – Po pierwsze, obniżka podatków musiałaby być trwała, a nie przejściowa. Po drugie, obniżce podatków musiałoby towarzyszyć ograniczenie wydatków publicznych odpowiadające ubytkowi dochodów podatkowych budżetu. W przeciwnym razie zwiększy się łączny popyt w gospodarce, co podbije poziom cen. I po trzecie, obniżka podatków nie mogłaby zostać wykorzystana do zwiększenia marży przez sprzedawców – tłumaczy.