Jeszcze tydzień temu powszechnie spodziewano się spokojnej obniżki stóp o standardowe 25 pkt baz., aczkolwiek od tego czasu dramatycznie urosło wyceniane przez rynek prawdopodobieństwo głębszego, 50-pkt cięcia. Brak typowego w takich sytuacjach dementi przedstawicieli Fedu jeszcze bardziej zaczął utwierdzać obserwatorów w opinii, że bank być może będzie chciał rozpocząć cykl obniżek od mocnego akcentu (ważne będzie też to, co zapowie odnośnie do dalszej ścieżki cięć).

Na dłuższą metę szybsze schodzenie stóp z najwyższego od ponad dwóch dekad poziomu byłoby dobrą wiadomością i dla wzrostu gospodarczego, i dla obligacji, i dla akcji. Jednakże na razie inwestorzy będą zadawać sobie pytanie, czy coraz mocniej obstawiana duża obniżka nie jest oznaką tego, że Fed jest zwyczajnie spóźniony z luzowaniem monetarnym. Historyczne skojarzenia są pod tym względem nieprzyjemne – ostatnim razem cykl cięć rozpoczął się od dużego, 50-pkt ruchu we wrześniu 2007 r. Co ciekawe, obecny okres utrzymywania wysokich stóp jest już niemal tak długi jak właśnie wtedy.

Jakkolwiek obecnie na szczęście nie widać takich ognisk zapalnych w amerykańskiej gospodarce jak w tamtym pamiętnym okresie, to jednak rozpoczęcie cyklu obniżek od mocnego akcentu mogłoby dolać oliwy do ognia z uwagi na to, że rynki akcji znajdują się właśnie w środku najsłabszego statystycznie okresu roku.