Poranek maklerów: Dobry raport Amazona. Co pokażą amerykańskie dane?

Choć wczoraj za sprawą tąpnięcia notowań Meta Platforms (minus 26 proc., spadek kapitalizacji o rekordowe 230 mld USD przez jedną sesję!) doszło na amerykańskich rynkach do mocnych spadków, to dzisiaj po sesji w Azji i przed sesją w Europie nastroje są już nieco lepsze

Publikacja: 04.02.2022 09:01

Poranek maklerów: Dobry raport Amazona. Co pokażą amerykańskie dane?

Foto: Bloomberg

Poprawiła je publikacja raportu przez kolejnego z technologicznych gigantów: Amazona. Po sesji akcje firmy Bezosa drożały aż o 14 proc. Inwestorzy będą dziś zwracać uwagę także raport z amerykańskiego rynku pracy, który może mieć duże znaczenie dla polityki Fedu. Co ciekawe, im dane będą słabsze - tym dla rynków lepiej.

Trudno oczekiwać pozytywnego początku handlu

Adam Anioł, BM BNP Paribas Bank Polska

Czwartek przyniósł powrót do przewagi podaży na globalnych rynkach akcji. Nastrojom na początku handlu ciążyła słaba ocena wyników oraz perspektyw największych przedstawicieli sektora technologicznego w USA, co przełożyło się na ich dwucyfrowe spadki w handlu poza sesyjnym i było przedsmakiem tego, co będzie się działo po otwarciu czwartkowego handlu na Wall Street. Finalnie szeroki indeks S&P500 stracił blisko 2,5% a Nasdaq100 ponad 4,0%. Największa przecena dosięgnęła notowania Meta Platforms (-26,44%), Amazon (-7,81%) oraz Mercadolibre (-6,24%).

Oliwy do ognia dodało posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego – chociaż gremium pozostawiło stopy procentowe bez zmian zgodnie z oczekiwaniami, to w swoim wystąpieniu prezes Lagarde nie wykluczyła podwyżki kosztu pieniądza jeszcze w tym roku, kiedy na poprzednich konferencjach wykluczała taki ruch. Jednocześnie zgodnie z konsensusem Bank Anglii oraz Bank Centralnych Czech dokonały podwyżki stóp procentowych, co dodatkowo wprowadzało jastrzębie nastroje na rynku. Ostatecznie niemiecki DAX oraz francuski CAC40 straciły w okolicach 1,50%.

W powyższym otoczeniu relatywnie nieco lepiej zachowywał się krajowy parkiet, gdzie WIG20 stracił „tylko" 0,80%. Wsparciem pozostawały notowania spółek energetycznych z PGE i Tauron na czele, co było efektem doniesień o porozumieniu strony czeskiej oraz polskiej w kontekście kopalni w Turowie. Na drugim biegunie znalazły się notowania Mercator, CCC oraz Allegro. Zdecydowanie lepiej radziły sobie średnie i mniejsze spółki, których indeksy kończyły dzień z pozytywną stopą zwrotu.

Trudno oczekiwać pozytywnego początku handlu w dniu dzisiejszym mając na uwadze wczorajszy wynik sesji za oceanem. Część inwestorów dodatkowo będzie pewnie zamykać długie pozycje przed weekendem, a kolejni będą wychodzić z inwestycji w obawie, że to ostatni moment przed rozpędzeniem się głębszej korekty. Finalny wynik dnia będzie w dużej mierze zależał od danych z amerykańskiego pracy. Środowy odczyt ADP, który wskazywał na spadek o 300 tys. etatów pozostaje niejako wsparciem dla rynku w myśl im gorzej w gospodarce, tym mniejsze prawdopodobieństwo szybszej ścieżki zacieśniania polityki monetarnej przez Fed. Gdyby tożsamy odczyt za styczeń wypadł słabo w dzisiejszej oficjalnej publikacji, można byłoby oczekiwać, iż byłby to czynnik wspierający dla strony popytowej.

EBC mniej jastrzębi niż chce rynek, dobry raport Amazona

Kamil Cisowski, DI Xelion

We wczorajszym komentarzu pisaliśmy, że w trakcie sesji istnieje poważne ryzyko spadków silniejszych niż sugerowane rano przez kontrakty futures i faktycznie zostały one zrealizowane. Z wyjątkiem giełdy w Madrycie, która pozytywnie się wyróżniała (IBEX skorygował się o 0,27%), pozostałe główne indeksy UE traciły od 1,09% (IBEX) do 1,76% (Stoxx 600), FTSE100 spadło o 0,71%. O ile podstawowym źródłem negatywnego sentymentu były wyniki Facebooka i Snapchata, zachowanie rynków europejskich zostało w dużej mierze zdeterminowane posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego i nie może być interpretowane w oderowaniu od faktu, że kurs EURUSD wzrósł wczoraj o 1,2%. Dziś wynosi ponad 1,1450, podczas gdy jeszcze wczoraj przed posiedzeniem było to zaledwie 1,1275. We wczorajszym komunikacie EBC ocenił, że bilans ryzyk dla inflacji przesunął się znacząco w górę, w szczególności w krótkim okresie. To stwierdzenie zostało jednoznacznie zinterpretowane jako przyznanie się do błędu, a deklaracja C. Lagarde, że pełna ocena procesów inflacyjnych będzie mieć miejsce w marcu została odebrana jako sygnał, że w przyszłym miesiącu dojdzie do zmiany retoryki. W tym punkcie zwracamy uwagę, że drastyczne umocnienie euro miało miejsce nie tylko względem dolara, ale także funta i to pomimo faktu, że Bank Anglii podniósł wczoraj stopy procentowe i zamierza to robić dalej. Jest to jeden z powodów ambiwalencji, którą odczuwamy co do wczorajszej rynkowej reakcji na posiedzenie. Taka jej skala znajdowałaby naszym zdaniem uzasadnienie, gdyby w jakiś sposób zmieniono parametry skupu aktywów albo doszło do wyraźnej zapowiedzi podwyżek. Tymczasem podczas konferencji C. Lagarde wprost odniosła się do tematu różnic w perspektywach inflacyjnych Zjednoczonego Królestwa i strefy euro, mówiąc o wciąż wysokim bezrobociu w części należących do niej państw, porównanie do Fedu zbiła zaś argumentem o znacznie silniejszej stymulacji fiskalnej w USA. Wczorajsze zachowanie rynku długu (rentowność bundów wzrosła o 10 pb) i walutowego jest w naszej opinii sprzeczne z jej intencjami i spodziewamy się, że w okresie do marcowej projekcji może dojść do werbalnych interwencji, w których da temu wyraz. Zaznaczamy, że na tym etapie absolutnie nie możemy wykluczyć podwyżek stóp w strefie euro w tym roku, ale wynika to wyłącznie z obaw o to, że niekontrolowany wzrost inflacji będzie kontynuowany i w końcu zmusi EBC do działań, a nie z wczorajszego komunikatu i konferencji. Optymizmem w tej kwestii na pewno nie napawa fakt, że pomimo złej sytuacji na giełdach notowania ropy biły wczoraj kolejne rekordy, głównie z powodu konieczności ograniczenia wydobycia w Teksasie za sprawą warunków pogodowych.

S&P500 spadło wczoraj o 2,44%, a NASDAQ o 3,74%. Potężna wyprzedaż, która przy normalnej zmienności na amerykańskim rynku akcji stałaby się zapewne źródłem co najmniej kilkudniowych rozważań, z perspektywy dzisiejszej okazuje się raczej okazją, by „przyłączyć się" do krótkoterminowego (przynajmniej w naszej opinii) ruchu wzrostowego, który rozpoczął się w ubiegły piątek. Wbrew naszym obawom, raport Amazona okazał się znacznie lepszy od oczekiwań, a sama spółka, która podczas wczorajszej paniki straciła 7,81%, odbijała w handlu posesyjnym o 14,24%. Sprawozdanie zamyka publikacje FAAMG w klamrę, która każe je określić jako pozytywne na tle szerokiego rynku niezależnie od sytuacji Facebooka. Podtrzymujemy opinię, że w tym kontekście można spodziewać się przynajmniej tymczasowego zatrzymania rotacji z sektora technologicznego w lutym, ale zwracamy także uwagę, że ten rewelacyjny raport Amazona wciąż oznaczał dynamikę przychodów na poziomie jednocyfrowym, po raz pierwszy od 2017 r. Nawet uwzględniając dynamikę przychodów z reklam (32% r/r) i usług w chmurze (40% r/r), gigant e-commerce, podobnie jak Apple i Facebook, nie pokazuje obecnie liczb, które sugerowałyby, że kolejne lata także będą należały do czołówki NASDAQ.

Rynki azjatyckie dziś rosną, co potwierdza, że także Europa i Polska mogą dziś dyskontować raczej oczekiwania na dzisiejsze silne odbicie w USA, a nie wczorajszą wyprzedaż.

Na EUR/PLN zapachniało zmianą trendu

Piotr Neidek, BM mBanku

Po dłuższej przerwie, dzisiaj w Hongkongu wrócił handel akcjami. Hang Seng Index wystartował z luką hossy i kwadrans pod godzinie 7:00 rósł o ponad 3%. Tak mocna zwyżka pozwala sądzić, że wydarzenia z końca poprzedniego miesiąca prawdopodobnie okażą się jedynie testem wyłamanej linii trendu spadkowego. Gdyby taka koncepcja została potwierdzona, wówczas Hang Seng Index miałby otwartą drogę w kierunku np. 26000 punktów. Niedźwiedzie mogą natomiast jeszcze pokazać swoje pazury, gdyż na chwilę obecną indeks ten nie zdołał pokonać lokalnego oporu 24793 punktów. Do końca dnia pozostało jeszcze kilka kwadransów, zatem 200 punktów jest jeszcze do urwania.

Na Wall Street ponownie się zaczerwieniło. Najmocniej stracił Nasdaq (-3.7%), któremu ciążyły akcje niedawnego Facebooka obecnie Meta Platforms. Tąpnięcie o ponad 25% nie zdarza się często i w skrajnych przypadkach może potwierdzać zmianę trendu na rynku. W styczniu przykra niespodzianka spotkała akcjonariuszy Netflixa. W takich momentach zazwyczaj rośnie presja na korektę wzrostową, ale nie jest to nic pewnego przy obecnych kiepskich nastrojach. Wraz z krachem na akcjach Mety zanurkowały inne spółki technologiczne i nie tylko. DJIA spadł o półtora procent zaś S&P500 o -2.4%. Indeks szerokiego rynku odbił się od lokalnego oporu wyznaczonego przez 61.8% zniesienia poprzedniej zniżki. To może oznaczać, że ostatnie kilkudniowe wzrosty były jedynie korektą w ramach spadkowej fali o średnioterminowym wydźwięku. Poranne notowania kontraktów wskazują na poprawę nastrojów. Jak pokazuje historia, nie zawsze mocna zieleń poprzedzająca otwarcie Wall Street wskazuje na udane zakończenie dnia a w tym przypadku i całego tygodnia.

Na niemieckim parkiecie nadal bez popytowego przełomu. Wprawdzie DAX pozostaje wewnątrz średnioterminowego trójkąta, to już mDAX ponownie wykazał się słabością. Po kilku dniach zwyżki, byki napotkały opór na wysokości wcześniejszej linii wsparcia, która obecnie stanowi podażową barierę. Także 61.8% zniesienia ostatniej zniżki okazało się pretekstem do realizacji zysków i odwrócenia lokalnego trendu. Wczorajsza wyprzedaż akcji skutkowała pojawieniem się podażowej świeczki. Czarny jej korpus dopełnia złożoną formację gwiazdy wieczornej, która ostrzega o zakończeniu wzrostowej fali. Oporem na dzisiaj ma prawo okazać się 34072 punktów a w przypadku indeksu DAX 15615.

Na rynku walutowym zapachniało zmianą trendu w długim terminie. Po kilku dniach mocnej aprecjacji złotego, znacząco wzrosła szansa na wybicie się euro z kanału. Jak na razie EURPLN porusza się po linii trendu wzrostowego, która została właśnie przetestowana. Wczoraj zabrakło konsekwencji byków czy też może trochę szczęścia. Tuż nad wsparciem wyrysowana została świeczka z długim, dolnym cieniem nawiązująca do młotka. Tego typu formacja może okazać się pretekstem do odbicia i testu siły złotego. Jeżeli jednak dzisiejsze zamknięcie wypadłoby poniżej 4.509 wówczas z rynku walutowego popłynąłby ciekawy sygnał dla rynków akcyjnych.

Wczorajsze spadki na GPW nie doprowadziły do większych zmian na wykresach indeksów. WIG20 konsekwentnie wykazał się słabością poniżej lokalnej strefy oporu. Zarówno 38.2% zniesienia poprzedniej zniżki jak i średnia dwustusesyjna zatrzymały podbicie. Z elliottowskiego punktu widzenia zachodzi ryzyko uformowania się korekty a-b-c poprzedzającej kolejną przecenę. Tego typu koncepcja mogłaby zostać zanegowana, gdyby np. dzisiaj WIG20 zamknął się powyżej 2266. Innym poziomem oporu, ale nieco wyżej ułożonym, jest 2282. Jak na razie brakuje do niego prawie 50 punktów, czyli przy sprzyjających wiatrach jest teoretycznie możliwe do ugrania. Poprawa nastrojów na azjatyckich parkietach oraz zieleń obecna podczas porannego notowania kontraktów na S&P500 sprawiają, że WIG20 może dzisiaj powalczyć o wybicie ww. oporu.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego