Inwestorzy w większości już wcześniej zdyskontowali w swych krótkoterminowych decyzjach obniżenie napływu środków do funduszy emerytalnych. Dyskusja o poziomie składki w 2018 r. (3,5 czy też 5 proc.) dla większości inwestorów była zbyt abstrakcyjna. Może to podejście krótkoterminowe, a może jednak praktyczne, uwzględniające dynamikę krajowej sceny politycznej i przyjmujące dyskusję o rozwiązaniach prawnych mających wejść w życie za pięć – sześć lat za intelektualnie atrakcyjną, ale pozbawioną praktycznego znaczenia.

Po PKO BP, Millennium i Getinie kolejny bank, Pekao, przedstawił swe wyniki finansowe. W tym przypadku rezultaty były nieznacznie rozczarowujące, zwłaszcza na tle pozostałych banków, szczególnie PKO BP. Warto docenić jego bardzo dobre rezultaty, co nie w pełni jest odzwierciedlone w bieżących notowaniach akcji wskutek potencjalnej podaży ze strony Skarbu Państwa. Choć wydaje się, że w przypadku kontynuacji tak dobrych wyników inwestorzy z coraz większą niecierpliwością będą oczekiwać na zapowiadaną podaż. Niewątpliwie dobrą wiadomością był także wybór na kolejną kadencję prezesa Zbigniewa Jagiełły. Jeśli największe polskie firmy mają skutecznie budować swoją pozycję, stabilność zarządów jest więcej niż pożądana. I oczywiście odpowiednie kompetencje. Przykład spółek węgierskich jest tu bardzo przekonujący. Ogólnie wyniki banków w Polsce odzwierciedlają coraz lepsze perspektywy krajowego sektora bankowego. Wydaje się, że największym zagrożeniem dla uzyskania przez banki bardzo dobrych wyników w najbliższym czasie jest ewentualny podatek bankowy.

Z wypowiedzi szefów obydwu największych krajowych banków można wywnioskować, że spółki te nadal będą się koncentrować na klientach detalicznych. Jest to logiczne wykorzystywanie przewag konkurencyjnych tych akurat podmiotów w sektorze bankowym. Ale, niestety, może także sugerować ograniczoną skalę kredytów inwestycyjnych, a tym samym inwestycji jako istotnej składowej wzrostu gospodarczego. Nie powinno to zagrozić prognozom wzrostu gospodarczego dla Polski na poziomie powyżej 4 proc., ale zmniejszy percepcję jego stabilności.

Zmalał wpływ niepokojów na Bliskim Wschodzie na sytuację w Polsce i na innych rynkach rozwijających się. Wprawdzie można założyć, że w najbliższym czasie rynek ponownie sobie przypomni o zagrożeniu wzrostem cen ropy naftowej, ale obecna sytuacja tylko potwierdza, że emocje i katastroficzne scenariusze były przesadzone.