Nałożenie się obaw dotyczących głębokości recesji w strefie euro wraz z cyklicznym spowolnieniem tempa wzrostu przybiera formę samospełniającej się prognozy. Przedsiębiorcy starają się prowadzić działalność bardzo ostrożnie, minimalizując ekspozycję na ryzyko – ograniczają zatrudnienie, wstrzymują tworzenie nowych etatów i inwestycje. Dane za maj pokazały, że w gospodarce amerykańskiej przybyło zaledwie 67 tys. nowych miejsc pracy, a kolejne napływające informacje wskazują na dalsze hamowanie koniunktury.

Ograniczanie ekspozycji na ryzyko przez banki i minimalizowanie strat utrudniają dostęp do kredytów. Z drugiej strony, patrząc na rosnące ceny obligacji skarbowych, widać, że inwestorzy poszukujący bezpiecznej przystani windują rentowności długoterminowych obligacji skarbowych na kolejnych rynkach do historycznie rekordowych poziomów. Wskaźniki wyprzedzające wskazują spowolnienie koniunktury praktycznie na każdej szerokości geograficznej, zaczynając od USA, a kończąc na Chinach. Także Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył ostatnio prognozę wzrostu światowego PKB. Jak więc zinterpretować czerwcowo-lipcowy wzrost szerokiego rynku akcji w USA, wzrost indeksu S&P500 ponad 9 proc. od początku roku i jednoczesne zbliżenie się do rocznych maksimów? Czyżby inwestorzy nie dostrzegali nadciągających niechybnie problemów? A może amerykańskie akcje dyskontują zupełnie inny scenariusz, zgodnie z którym sytuacja makroekonomiczna ustabilizuje się i uda się uniknąć silnego spowolnienia? Najbliższe tygodnie pokażą, który ze scenariuszy się spełni.