Inwestorzy przystępowali do poniedziałkowych notowań z olbrzymimi nadziejami. Piątkowa, wzrostowa sesja w Warszawie zasygnalizowała, że sentyment do naszego parkietu zdaje się powoli poprawiać. Również giełda amerykańska, której główne indeksu DJIA i S&P500 wspięły się na najwyższe poziomy od czterech lat (giełda w Tokio poprawiła trzyletnie maksimum) zapewniła innym giełdom paliwo do zwyżek w nowym tygodniu.
Tymczasem, dość niespodziewania, w poniedziałek na starcie główne indeksy zachodnioeuropejskie zaczęły dzień bardzo ostrożnie, na poziomach oglądanych na zamknięciu poprzedniej sesji. Na tym tle nasz parkiet, gdzie WIG 20 zyskiwał ponad 0,5 proc., prezentował się nadzwyczaj dobrze.
W kolejnych minutach główne indeksy na GPW dalej szły w górę. Na Zachodzie indeksy poruszały się w trendach bocznych. Szybko jednak nastroje zaczęły się psuć. Do głosu doszli sprzedający. Wyprzedaży nie zdołał powstrzymać nawet komunikat, że wskaźnik zaufania wśród inwestorów w strefie euro (Sentix) wzrósł w lutym do minus 3,9 pkt. z minus 7,0 pkt. miesiąc wcześniej. Był zatem najlepszy od 19 miesięcy.
Spadkowy charakter poniedziałkowych notowań na świecie przypieczętowały lekko rozczarowujące dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. Okazało się, że zamówienia w przemyśle w grudniu wzrosły o 1,8 proc. w porównaniu z listopadem choć analitycy oczekiwali 2,2-proc. zmiany. To przesądziło o słabym początku handlu na giełdzie w Nowym Jorku. O godz. 17 czasu polskiego indeks S&P500 zniżkował o 0,8 proc. W tym czasie giełda niemiecka spadała 2 proc., francuska 2,7 proc. a brytyjska 0,6 proc.
W Warszawie WIG 20 aż do godz. 14 utrzymywał się na plusie. Potem spadł pod kreskę i pozostał pod nią aż do zamknięcia. Na finiszu zatrzymał się na poziomie 2469,73 pkt. co oznaczało 1,18-proc. spadek. Po raz ostatni oglądany był na tej wysokości 6 grudnia ub.r. WIG spadł o 0,83 proc. do 46556,55 pkt. Przez cały dzień obroty w Warszawie wyniosły 0,93 mld zł.