Pozwoliło to na stabilizację, a nawet niewielki wzrost cen od początku tygodnia. Mimo że globalne fundusze obligacji emerging markets notują cały czas przypływy, korektę, którą obserwowaliśmy na polskich obligacjach, widać również na innych rynkach wschodzących.
W mojej ocenie powodów przeceny jest kilka. Rynek szykuje się na wzmożoną niepewność, jaka będzie towarzyszyć wyborom prezydenckim w USA, i już teraz redukuje ryzyko. Niejasna jest też przyszłość polityki monetarnej w strefie euro. Dodatkowo tempa nabiera umacnianie się dolara i wzrost cen ropy. To rozbudza oczekiwania dotyczące inflacji, która już teraz zaczyna na całym świecie rosnąć z powodu efektów statystycznych.
Skoro jesteśmy przy inflacji, to warto napisać dwa zdania o jej ostatnich odczytach w naszym kraju. Zgodnie z oczekiwaniami indeks CPI zaczął wędrówkę w górę (choć wolniej, niż rynek oczekiwał). W grudniu, a może w styczniu, po prawie 30 miesiącach, deflacja powinna ustąpić, a z końcem pierwszego kwartału powinniśmy notować wzrost w okolicach 1,3 proc. r./r. Za to przyspieszenie w całości odpowiadają efekty bazy statystycznej – stabilizacja cen paliw po zeszłorocznych spadkach. Inflacja bazowa natomiast cały czas spada. Środowy odczyt (-0,4 proc.) jest najniższym w historii od 1998 r. Spadki zapewne wkrótce się skończą, ale na efekty statystyczne w podobnej skali na tym wskaźniku nie ma co liczyć.