Pomimo zmiennej koniunktury na warszawskim parkiecie można znaleźć wiele spółek, które wzbudzają ciągłe zainteresowanie inwestorów, a ich kursy biją historyczne rekordy notowań. Pod lupę wzięliśmy te, których ceny akcji wspięły się na szczyty w ostatnich tygodniach.
Kryzys ich nie dotyczy
Dla części spółek okres pandemii i ograniczenia z nią związane okazały się szansą na przyspieszenie wzrostu biznesu. Inne, funkcjonując w branżach bardziej odpornych na wahania koniunktury, bez większych przeszkód kontynuowały pozytywny trend z poprzednich okresów, co znalazło odzwierciedlenie w ich notowaniach. Utrzymująca się dobra koniunktura na rynku mieszkaniowym sprzyjała deweloperom. Wśród nich inwestorzy mocno stawiali na Dom Development. – Ostatni rok, pomimo wybuchu pandemii, był bardzo dobry dla dewelopera. Dom Development zauważalnie poprawił marżę brutto, jednocześnie skokowo zwiększył swój udział w rynku. W momencie gdy część deweloperów wstrzymała się z uruchamianiem projektów i/albo potrzebowała czasu, żeby odbudować ofertę, Dom Development potrafił obronić swoje wolumeny sprzedażowe. Równocześnie może się pochwalić wyższą rentownością poszczególnych projektów – wyjaśnia David Sharma, analityk Trigon DM. Mocnym argumentem jest również wysoka dywidenda. – Obecne otoczenie makroekonomiczne, gołębia polityka banków centralnych, jak i trendy demograficzne w miastach, w których buduje Dom Development, stanowią strukturalne wsparcie zarówno dla całego rynku pierwotnego, jak i w jeszcze większym stopniu dla samej spółki. Ze wszystkich deweloperów giełdowych to właśnie Dom Development wydaje się być najlepiej spozycjonowany na najbliższe kwartały i lata. W związku z tym, obecna wycena wydaje się być jak najbardziej uzasadniona, co więcej, jestem zdania, że kurs posiada jeszcze pewną przestrzeń do wzrostu – uważa ekspert.
Duże nadzieje rynek wiążę z LiveChatem, producentem oprogramowania komunikacyjnego. Przymusowe ograniczenia w kontaktach międzyludzkich i konieczność pracy z domu sprawiły, że zyskały na znaczeniu zdalne kanały komunikacji i narzędzia do ich automatyzacji, co oznacza wzrost popytu na produkty spółki. Według Konrada Księżopolskiego, analityka Haitong Banku, wyniki spółki pokazują, że biznes rośnie i jest organicznie wspierany przez globalne trendy cyfryzacji i e-commerce. – Oprócz korzystnych globalnych trendów, silna dynamika wzrostu obserwowana od kilku kwartałów jest wynikiem rozszerzenia oferty produktowej LiveChatu, która wspiera dosprzedaż produktów, a w wyniku tego wzrasta ARPU – wyjaśnia ekspert. W jego ocenie ze względu na wysoką bazę porównawczą w roku obrachunkowym 2020/2021 dynamika wzrostu przychodów i ARPU może nieco wyhamować w nadchodzących kwartałach. – Pamiętając jednak, że nowy model cenowy stosuje się jedynie do nowych klientów, nowa formuła cenowa powinna być czynnikiem wspierającym ARPU w nadchodzących kwartałach – zaznacza. Równocześnie wskazuje na nieuzasadnione dyskonto w wycenie spółki w porównaniu z globalnymi konkurentami z segmentu live chat, oprogramowania SaaS oraz e-commerce. LiveChat cechuje się bowiem podobną dynamiką wzrostu przychodów i wyjątkową rentownością.
Pandemia nieoczekiwanie okazała się także szansą dla Auto Partnera. Utrzymujący się dość stabilny popyt na autoczęści daje ich dystrybutorom powody do optymizmu, co wynika z antycyklicznego charakteru branży. W kryzysie użytkownicy samochodów częściej odkładają decyzję o zakupie nowego pojazdu, koncentrując się na naprawach tych już posiadanych, co napędza rynek części zamiennych. – Dopóki trwa epidemia, ludzie preferują transport indywidualny, co przekłada się na większy popyt na części zamienne. Natomiast w perspektywie 2021 r. po spodziewanym wygaśnięciu epidemii branża turystyczna oraz linie lotnicze będą na tyle osłabione, że o oferty niezwykle tanich wakacji w odległych krajach będzie trudno. Może to być argument za kolejnymi wakacjami w kraju, co utrzyma dobrą koniunkturę w branży hurtu części samochodowych – uważają eksperci Millennium DM.
przez inwestorów
Na szczególne względy mogły też liczyć spółki wyróżniające się systematyczną poprawą zysków. Są one bardziej przewidywalne, zwłaszcza w porównaniu z firmami, które ciągle zaskakują, raz na plus, raz na minus, co przyciąga inwestorów długoterminowych. Stabilnością osiąganych zysków może się pochwalić Grupa Kęty. Przetwórca aluminium nie odczuł w wynikach negatywnych skutków pandemii. Co więcej, kryzys przyczynił się również do poprawy otoczenia rynkowego spółki, która skorzystała na problemach rynkowych konkurentów, mniej elastycznych pod względem operacyjnym. Przewagą spółki jest dywersyfikacja opierająca się na trzech liniach biznesowych. Z opublikowanej niedawno pięcioletniej strategii rozwoju wynika, że w 2025 r. grupa chce osiągnąć 470 mln zł (49 zł na akcję) zysku netto, o 28 proc. więcej niż w 2020 r. (bazą jest wynik skorygowany o zdarzenia jednorazowe). Poprawa wyników ma być m.in. efektem inwestycji organicznych, a także dalszej ekspansji zagranicznej. W efekcie w ciągu pięciu lat grupa ma wypracować 1,7 mld zł z przeznaczeniem na dywidendy (180 zł na akcję).