Wehikuły kontrolowane przez Juroszków zwiększyły zaangażowanie w akcjonariacie Gaming Innovation Group z 9,4 do 11,1 proc., co czyni rodzinę największym udziałowcem. Juroszkowie mają prawie 14,3 mln papierów o rynkowej wartości prawie 300 mln koron, czyli około 150 mln zł. Z uwagi na skalę zaangażowanych pieniędzy w maju Tomasz Juroszek dołączył do rady dyrektorów GIG.
Rodzina wierzy w potencjał
- GiG to jedna z najatrakcyjniejszych i interesujących notowanych spółek z branży iGaming, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę kursy koron norweskiej i szwedzkiej (na tamtejszych parkietach jest najwięcej firm z branży – red.). Uważamy, że akcje GIG są niedowartościowane i mają duży potencjał. Chcemy być długoterminowym inwestorem, zamierzamy wspierać działalność i wzrost GIG. Od dwóch dekad inwestujemy w iGaming i celujemy w zwiększanie zaangażowania w akcjonariacie GIG - skomentował Mateusz Juroszek.
Na giełdzie w Sztokholmie akcje GIG kosztują ponad 27 koron, o 8 proc. więcej niż na początku czerwca. Obecny kurs korony to 38 gr wobec 45 gr rok wcześniej.
Czytaj więcej
Staram się wybierać do portfela spółki, których zarządy mają pomysł na rozwój w dłuższym terminie i nie trzeba tego bez przerwy pilnować – mówi Tomasz Juroszek, członek rady dyrektorów Gaming Innovation Group, członek zarządu i udziałowiec Betplay.
- Spółkę znamy od wielu lat, interesujemy się tą branżą, sami w niej działamy – mówił w nie-dawnym wywiadzie dla „Parkietu” Tomasz Juroszek. - Pierwsze akcje GIG kupił mój brat mniej więcej dwa lata temu, poznał jej prezesa. Firma miała bardzo duże problemy finansowe, była nawet blisko upadłości, była mocno zadłużona – ale jak zauważyliśmy, że sytuacja zaczyna się poprawiać, to postanowiliśmy się zaangażować. GIG ma dwa bardzo dobre produkty, na których się znamy i którymi się interesujemy. To jeden z większych na świecie afiliantów (afiliacja to zarabianie na polecaniu odbiorcom produktów albo usług – red.), a także posiada platformę SAS, z której korzysta wielu bukmacherów na całym świecie, oraz 35 licencji, co jest wyjątkowe wśród dostawców B2B w tej branży. To nie jest proste, bo każda licencja to długotrwałe procedury i koszty. Dlatego wiele firm z tej branży nie jest w stanie zaproponować tak dobrej oferty. Te dwie linie biznesowe bardzo nam się spodobały, stwierdziliśmy też, analizując całą branżę afiliacyjną, że potencjał wzrostu tej spółki, jej niedoszacowanie są na tyle duże, że warto zwiększać zaangażowanie i korzystać z tej okazji tak długo, jak się da. Obecnie, przez różne spółki rodzinne, mamy prawie 10 proc., co czyni nas drugim co do wielkości akcjonariuszem – i to jeszcze nie koniec. Jednak ani zwiększanie zaangażowania, ani moje wejście do rady dyrektorów nie wynikają z tego, że chcemy zwiększać wpływ na zarządzanie tą spółką. Po prostu włożyliśmy w akcje zbyt duże pieniądze, by być akcjonariuszami pasywnymi i nie wiedzieć od środka, co się dzieje w firmie – dodał.