Mimo wybuchu pandemii, a potem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, giełdowy przetwórca aluminium wydawał się impregnowany na turbulencje wywołane tymi wydarzeniami. Notował bardzo silny popyt i wysoką sprzedaż. W III kwartale br. i Kęty doścignęło spowolnienie.
– Rynek zmienił się diametralnie, widzimy, że w II półroczu zamówień jest mniej. Spodziewamy się słabszego IV kwartału, ale i odbicia do przyzwoitych poziomów w przyszłym roku – powiedział Dariusz Mańko, prezes Grupy Kęty. Spółka liczy się z tym, że zmniejszenie popytu zaostrzy konkurencję, co będzie mieć wpływ na marże. Przycięty też został tegoroczny program inwestycyjny.
Jednocześnie prognoza wyników finansowych na 2022 r. jest podtrzymana, poziom zadłużenia na koniec roku ma również być bezpieczny.
Nieetyczny dumping
– Nie jest tak, że kryzys złamał nasze nastroje. Pomaga nam dywersyfikacja, mamy trzy linie biznesowe obsługujące wiele rynków, co pozwala nam spokojnie patrzeć w przyszłość. W trudnych momentach zawsze na prowadzenie wysuwają się ci najlepsi i my również patrzymy na to w ten sposób, że otwiera się szeroka droga i możemy zrobić kolejny milowy krok – zaznaczył.