Peter Garnry, Saxo Bank: Hossa powróci, gdy Rezerwa Federalna zmieni zdanie

Tegoroczna sytuacja na rynkach przypomina zarówno okres po pęknięciu bańki internetowej, jak i przecenę z lat 70. wywołaną przez kryzys energetyczny – mówi „Parkietowi” Peter Garnry, szef działu strategii rynku akcji w Saxo Banku.

Publikacja: 09.10.2022 21:00

fot. mat. prasowe

fot. mat. prasowe

Kiedy amerykańskie rynki akcji przestaną reagować negatywnie na zacieśnianie polityki pieniężnej?

Rynek spodziewał się, że dane o amerykańskiej inflacji konsumenckiej za sierpień przyniosą ulgę, ale raport za sierpień był dużo gorszy, niż się spodziewano. Pokazał, że inflacja ma dosyć szerokie podstawy i jest to problemem dla Fedu. Wycena przyszłych stóp procentowych Fedu natychmiast poszła w górę o prawie 40 pkt baz. i o ile wcześniej rynek spodziewał się, że główna stopa sięgnie w kwietniu 4 proc., o tyle obecnie uważa, że wyniesie ona wtedy 4,5 proc. My w Saxo sądzimy, że stopa ta może dojść do 5 proc. Zmiany głównej stopy prawdopodobnie przesuną się w czasie, więc do takiego poziomu dotrze ona prawdopodobnie nie w kwietniu, ale nieco później w 2023 r.

To oznacza, że rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich będzie nadal szła w górę. Nie sądzę, by krzywa rentowności stała się mocno pochylona w górę. Prawdopodobnie będzie dość płaska, ale jeśli główna stopa Fedu będzie wynosiła od 4,5 proc. do 5 proc., to rentowność dziesięciolatek dojdzie do 5 proc. Jeśli zaś będziemy mieć rentowność obligacji dziesięcioletnich na poziomie 5 proc., to amerykańskie akcje powinny być o 15–20 proc. niżej niż teraz.

Dlaczego wzrost stóp procentowych i rentowności obligacji może wywołać taką przecenę na rynkach akcji?

Trzema najważniejszymi czynnikami, które determinują wartość spółki, są: oczekiwania co do przychodów, marża operacyjna i stopa dyskontowa powiązana ze stopami procentowymi. A nawet jeśli pominiemy czynnik stóp procentowych, to i tak jest źle, bo nie będzie dużego wzrostu przychodów i marż operacyjnych.

Fed podnosi stopy, co jest niekorzystne dla akcji, ale w grę wchodzi też inny czynnik. Wiele spółek w USA i Europie wskazuje, że nie jest w stanie dłużej podnosić cen dla konsumentów, tak jak czyniły to przez ostatni rok. To zacznie więc stopniowo zjadać ich marże. Z powodu kryzysu kosztów życia, rosnących cen energii oraz żywności wiele spółek znalazło się prawdopodobnie w sytuacji, w której podniesie ceny o 5 proc., ale ilość sprzedawanych przez nie towarów prawdopodobnie spadnie o więcej niż 5 proc. Ich przychody będą więc się kurczyć. Jest granica, przy której spółki nie mogą już przerzucać wzrostu kosztów na konsumentów. Musi się to odbić na ich marżach i zyskach.

Czytaj więcej

Spadki na krajowej giełdzie mogą dopiero się rozkręcać

Kiedy więc na giełdy może powrócić rynek byka? Czy jest na to szansa w nadchodzących kwartałach?

Historycznie rzecz biorąc, rynek byka wraca wtedy, gdy Rezerwa Federalna zmienia zdanie. Obecnie Fed znalazł się w sytuacji, w której – z perspektywy teorii gier – jeśli miałby ponieść porażkę, to raczej wykazując postawę zbyt jastrzębią niż zbyt gołębią. Wszyscy w banku centralnym studiują obecnie to, co się wydarzyło w latach 70., gdyż był to poprzedni okres wysokiej inflacji w USA. Wówczas najpierw nastąpił szok energetyczny z 1973 r., który przyniósł inflację. Fed podniósł stopy procentowe, a gdy inflacja zaczęła hamować, natychmiast je obniżył. Skutkiem tego doszło do kolejnej fali inflacji. Obecnie Fed chce mieć absolutną pewność, że schłodzi inflację na tyle, że gdy znów zacznie luzować politykę pieniężną, to inflacja nie powróci.

Kiedy zatem może wrócić rynek byka? Gdy przyglądamy się rynkowi, to widzimy, że wycenia on szczyt podwyżek stóp procentowych na kwiecień. Jeśli byłaby to prawda, to Fed mógłby zacząć ścinać stopy w okolicach maja lub czerwca. Naszym zdaniem rynek jest jednak wciąż zbyt krótkowzroczny i zbyt optymistyczny, jeśli chodzi o inflację i stopy. Jest bardziej prawdopodobne, że stopy procentowe osiągną szczyt w dalszej części przyszłego roku, potencjalnie pod koniec wakacji, więc prawie za rok.

Przed nami zatem okres niesprzyjających wiatrów na rynkach, na które składać się będą trudniejsze warunki finansowe, wyższe koszty życia, inflacja oraz presja na marże spółek. Sugeruję więc, że powinniśmy uzbroić się w cierpliwość.

Jak bardzo obecna sytuacja na rynkach różni się od okresów dekoniunktury z ostatnich dekad?

Przeprowadziliśmy analizy, w których przyjrzeliśmy się wszystkim największym przecenom na rynku akcji w USA z ostatnich 100 lat. Oczywiście nie powinno się przyznawać równej wagi tym wszystkim okresom spadków. Przyjrzeliśmy się podobieństwom do tego, co widzimy obecnie, i dostrzegliśmy, że obecna przecena jest mieszanką tego, co wydarzyło się po pęknięciu bańki internetowej, czyli po okresie bardzo nadmuchanych wycen akcji w sektorze spółek technologicznych i wzrostowych, oraz sytuacji z lat 70., gdy przecena była związana z fizycznymi ograniczeniami rynków energii oraz surowców. Trzeba więc przyjrzeć się podobieństwom pomiędzy tymi dwoma okresami na rynkach, by zrozumieć to, co się dzieje obecnie. Biorąc pod uwagę obie te przeceny, z lat 70. oraz po pęknięciu bańki internetowej, nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby teraz rynkowi zajęło dwa lata dotarcie do dna i rozpoczęcie odbicia. W przypadku globalnego rynku akcji szczyt został osiągnięty w listopadzie 2021 r. i na pewno nie będziemy mieć nowego przed listopadem tego roku. W nowy rok będziemy wchodzić, wciąż odczuwając trudności. Po raz pierwszy od globalnego kryzysu finansowego światowe rynki nie są w stanie regularnie osiągać nowych szczytów, a wszyscy nie stają się bogatsi. To nowa rzeczywistość.

Ile zatem brakuje amerykańskim i europejskim indeksom do dna bessy? Jakie poziomy mogą osiągnąć na koniec bieżącego roku?

Opierając się na dostępnych informacjach, na założeniach dotyczących stóp procentowych oraz na przykładach historycznych przecen, o których mówiliśmy, spodziewamy się, że indeksy giełdowe stracą łącznie około 35 proc. od szczytów, zanim dotkną dna. Dla S&P 500 oznacza to poziom około 3200 pkt, podczas gdy ostatnio indeks przebywa poniżej 4000 pkt. Może więc jeszcze zniżkować o 15–20 proc. Nie spadnie jednak tak nisko w tym roku. Jest bardziej prawdopodobne, że zakończy rok w okolicach 3500–3600 pkt.

Co do rynków europejskich, to radziły one sobie lepiej, niż można było sobie wyobrażać, biorąc pod uwagę wojnę, jaka toczy się w Ukrainie, i ze względu na kryzys energetyczny. Europejskie akcje radziły sobie właściwie nawet całkiem dobrze w porównaniu z amerykańskimi. Powodem jest to, że rynek europejski jest w mniejszym stopniu związany z sektorem technologicznym. Więcej ważą na nim spółki dostarczające produktów konsumenckich pierwszej potrzeby, jest też więcej spółek z sektora ochrony zdrowia, a także firm górniczych i energetycznych. Firmy z europejskiego sektora energetycznego zyskały w tym roku około 40 proc.

Ale Europa też będzie mierzyła się z trudnościami, gdyż Europejski Bank Centralny znalazł się w sytuacji, w której będzie musiał w krótkim terminie bardziej agresywnie zacieśniać politykę pieniężną niż Fed. Jest tak z powodu rynkowego przekonania, że EBC popadł w samozadowolenie i zbyt długo zwlekał z decyzjami. To przekonanie doprowadziło do osłabienia euro. Gdy natomiast euro jest słabe wobec dolara, to importowane jest więcej inflacji. Jest tak, gdyż inflacja wywodzi się obecnie głównie z rynków surowcowych, a one są wyceniane w dolarach. W krótkim terminie EBC powinien więc być nieco bardziej agresywny niż Fed. W średnim okresie naszym zdaniem to USA będą miały jednak większy problem z inflacją niż Europa. W 2023 r. może się więc okazać, że to Europa odnajduje się lepiej niż USA, gdyż ma więcej rezerw na rynku pracy i gospodarkę bardziej efektywną energetycznie. USA mają natomiast „ciasny” rynek pracy, a wcześniej silniej stymulowały swoją gospodarkę niż rządy państw europejskich.

CV

Peter Garnry jest od 2013 r. szefem działu strategii rynków akcji w Saxo Banku. W 2016 r. został też szefem działu strategii ilościowych. Dział ten skupia się na tym, jak zastosować modele komputerowe na rynkach finansowych. Garnry zajmuje się zarówno tworzeniem strategii tradingowych i analiz rynków akcji, jak i analizami dotyczącymi poszczególnych spółek. W Saxo Banku pracuje od 2010 r. W latach 2007–2010 był jednym z szefów finansowego start-upu UPSIDO. W latach 2004–2007 pracował zaś jako analityk finansowy w duńskim dzienniku „Jyllands-Posten”. HK

Finanse
Giełda stawia na długodystansowców
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Finanse
Jakie kredyty hipoteczne preferują Polacy? Przeważa jedna opcja
Finanse
GPW: strategia, ETF-y i kontrola kosztów
Finanse
Znikające shorty. Mamy komentarz KNF
Finanse
GPW bacznie przygląda się kosztom. Zysk nieznacznie w górę
Finanse
Prezes KDPW i KDPW_CCP: Jeśli chcemy się liczyć, musimy mieć pełną gamę usług