Wrocławski Kruk był jednym z bohaterów piątkowej sesji. Akcje firmy drożały nawet w dwucyfrowym tempie po publikacji wyników za II kwartał. Pokazały one, że firma zaczyna wychodzić na prostą po koronawirusowym zamieszaniu. W I kwartale Kruk po raz pierwszy w historii zanotował bowiem stratę netto – wyniosła ona 62 mln zł. Za II kwartał firma może się pochwalić zyskiem 43 mln zł. A wynik byłby jeszcze lepszy, gdyby nie odpis 25 mln zł, który dotyczył hiszpańskiej spółki Kruka.
– Mamy wypracowany plan poprawy wyników tej spółki w przyszłości. Pomimo negatywnej aktualizacji portfeli wierzytelności i wspomnianego odpisu, nasz wynik był znacznie powyżej oczekiwań rynku. To dobry sygnał, że udało się nam pozytywnie przebić te szacunki. Oczywiście nadal nie wiemy, jak rozwinie się pandemia, zwłaszcza na rynkach, gdzie prowadzona jest działalność operacyjna Kruka, i w kontekście tej niepewności planujemy nasze dalsze działania zarządcze i operacyjne – podkreśla Piotr Krupa, prezes Kruka.
Chociaż koronawirus wciąż pozostaje wielką niewiadomą to przedstawiciele firmy wierzą, że najgorsze już minęło. – Dzisiaj sytuacja jest trochę lepsza niż to, czego spodziewaliśmy się kilka miesięcy temu - dodaje Michał Zasępa, członek zarządu Kruka. Firma liczy, że w końcu wzrośnie podaż portfeli wierzytelności. W I półroczu firma na nowe portfele wierzytelności wydała 80 mln zł. Rok do roku oznacza to spadek o 74 proc.
– Zakładamy, że rynek inwestycji w II półroczu będzie lepszy, ale jeszcze nie bardzo dobry. Portfeli będzie więcej, a prawdziwą poprawę powinniśmy widzieć w 2021 r. – mówi Zasępa. Przedstawiciele firmy podkreślają, że chcą być gotowi na tę sytuację. – Będziemy budowali silną, zdywersyfikowaną pozycję, jeśli chodzi o możliwości finansowania, po to, żeby być gotowym w każdej chwili – czy w tym roku, czy w kolejnym, aby powrócić na dużo większą skalę do inwestycji. Stąd właśnie nasze starania, aby być gotowym do emisji obligacji publicznych. Prospekt został niedawno zatwierdzony i od września będziemy mieli możliwość – jeśli taką decyzję podejmiemy – wyjścia z emisjami obligacji dla klientów indywidualnych i nie wykluczamy takiego scenariusza – podkreśla Zasępa.
Przedstawiciele Kruka liczą, że większa podaż wierzytelności będzie dotyczyła nie tylko rynku polskiego, ale też włoskiego i hiszpańskiego, które w ostatnim czasie są wyjątkowo wymagające. – Chcemy kontynuować działalność na rynkach zagranicznych. Liczymy, że przyszłość będzie bardziej korzystna z racji tego, że banki będą miały rosnący problem ze swoimi poziomami rezerw i liczbą spraw, które będą musiały być poddane procesowi windykacyjnemu – mówi Zasępa. PRT