Na tym tle zarządzanie finansami jawiło się kiedyś obszarem stosunkowo prostym i przewidywalnym, ale dziś jest zupełnie inaczej. Zwłaszcza w przypadku spółki giełdowej, gdzie finanse (zwyczajowo lubiące dyskrecję) muszą być eksponowane do granic ekshibicjonizmu.
W stabilnym otoczeniu prawnym i gospodarczym rola CFO wymagała głównie znajomości matematyki. W dzisiejszych czasach w coraz większym stopniu wymaga znajomości metafizyki. Tu już chodzi nie tylko o przewidywanie takich czynników jak inflacja, stopy procentowe, kurs walutowy, podatki czy poziom płac. Oczywiście to wszystko wciąż pozostaje istotne, bez tego nie da się sensownie zaplanować budżetu, ale ostatnie lata wykazały bardzo dobitnie, że czarne łabędzie występują w przyrodzie dużo częściej, niż się spodziewaliśmy.
Pandemia czy wojna tuż za naszą granicą to zjawiska, które w zasadzie nie powinny nas aż tak bardzo zaskoczyć, ale lubimy wypierać czarne myśli, więc byliśmy zaskoczeni. I nagle prosta matematyka przychodów i kosztów bardzo poważnie nam się rozjechała z uwagi na czynniki postrzegane z gatunku niemożliwych. Zerwane łańcuchy dostaw, problemy z kontynuacją produkcji, zmiany preferencji konsumentów, sankcje – to elementy, które nie były brane pod uwagę przy konstruowaniu budżetu.
Taka skala tych zjawisk nie mogła zostać przewidziana z uwagi na powszechny przymus pozytywnego myślenia. CFO spółki giełdowej musiał umieć porwać inwestorów swoją wizją realizacji przychodów i kosztów. Nie mógł opierać swoich prognoz na zagrożeniach powszechnie postrzeganych jako „niewystępowalne”. Dziś jest o tyle trudniej, że inwestorzy dopuszczają, a nawet niekiedy wymagają uwzględnienia w modelach biznesowych zjawisk pozornie niemożliwych.
Warto też nadmienić, że rola i zakres obowiązków CFO w spółkach giełdowych wciąż rośnie. Bierze się to stąd, że kiedyś raportowanie danych finansowych stanowiło zdecydowaną większość obowiązków informacyjnych emitentów. A że za opracowanie tych danych odpowiedzialni byli CFO, to logiczną kontynuacją było obciążenie ich kontaktami z odbiorcami tych danych, czyli z inwestorami. Dlatego późniejsze rozszerzanie obowiązków sprawozdawczych spółek giełdowych skutkowało zwiększaniem obciążenia CFO jako osób nadzorujących relacje inwestorskie.