Na rynku obligacji korporacyjnych coraz większa konkurencja... wśród inwestorów

Popularność obligacji przedsiębiorstw zwiększa się nieprzerwanie od kilku miesięcy. W  trakcie hossy na tym rynku nie możemy zapomnieć o należytej dywersyfikacji, bo przecież korporacyjne papiery dłużne niosą ze sobą niepomijalne ryzyko kredytowe, czyli niewypłacalności poszczególnych emitentów. Praktyka rynkowa ostatnich miesięcy pokazuje jednak, że nie jest to jedyna rzecz, o której powinni pamiętać inwestorzy, bo budowanie portfela obligacji korporacyjnych jest coraz trudniejsze.

Publikacja: 27.08.2024 06:00

Piotr Bawolski, CFA,  dyrektor ds. klientów strategicznych, Michael/Ström DM

Piotr Bawolski, CFA, dyrektor ds. klientów strategicznych, Michael/Ström DM

Foto: materiały prasowe

W dobie wysokich stóp procentowych i nadal całkiem dobrej sytuacji gospodarczej w kraju obligacje korporacyjne znacząco zyskały na atrakcyjności wśród różnych grup inwestorów. Przyczyn jest co najmniej kilka.

Oprocentowanie obligacji antyinflacyjnych, opartych na poziomie inflacji, znacząco się obniżyło od początku roku w ślad za spadającymi odczytami inflacji. Wzrost poziomu czynszów nieruchomości nie był tak szybki jak wzrost cen mieszkań i wyposażenia, w związku z czym bieżące rentowności wynajmu wielu nieruchomości spadły nawet poniżej stawek proponowanych przez najprostsze lokaty bankowe. Oprocentowania tych ostatnich również od jakiegoś czasu przestały być zadowalające dla wielu inwestorów.

Do tego polskie obligacje korporacyjne wykazały się bardzo dobrą odpornością na zawirowania rynkowe w czasach pandemii czy wojny za wschodnią granicą. Wszystkie te czynniki powodują, że mamy aktualnie do czynienia z jedną z największych fal popytu na obligacje korporacyjne w historii polskiego rynku kapitałowego.

Potężne redukcje i ich skutki

Podaż obligacji dostępnych na rynku nie nadąża za popytem. W tej sytuacji domy maklerskie muszą wykazywać się dużą odpowiedzialnością. Rosnące zainteresowanie kolejnymi emisjami mogłoby doprowadzić do nadmiernego zadłużania się emitentów lub pojawienia się na rynku takich, którzy w normalnych warunkach pojawić się nie powinni.

Skutkuje to dużo mniejszą dostępnością obligacji korporacyjnych oraz spadającymi rentownościami i marżami. Od początku roku mieliśmy redukcje na wszystkich publicznych emisjach obligacji przeprowadzonych na polskim rynku, a średnia skala redukcji wyniosła niemal 50 proc. To oznacza, że przeciętnie inwestor, dokonując zapisu na np. 100 tys. zł, dostawał przydział na ok. 50 tys. zł.

To znaczące utrudnienie dla inwestorów wchodzących na rynek, bo takie redukcje skutkują istotnym rozdrobnieniem zakładanych pozycji. Z kolei zapisywanie się na wyższe kwoty w oczekiwaniu na potencjalne redukcje jest niebezpieczne pod kątem utrzymania odpowiedniej dywersyfikacji, bo przecież poziom redukcji i samo jej pojawienie się nigdy nie są z góry przesądzone. W przypadku zaskakująco małej redukcji możemy nabyć danych obligacji znacznie więcej, niż zamierzaliśmy.

Rynek wtórny

Emisje, które są realizowane w trybie bezprospektowym, mają zgodnie z ustawą ograniczoną liczbę inwestorów (do 149), do których można wysłać oferty, więc przy rosnącym zainteresowaniu dostęp do tych ofert staje się również coraz trudniejszy.

Klienci, których dotykają powyższe problemy, coraz częściej kierują swój wzrok w stronę Catalyst i próbują budować portfel, kupując „z drugiej ręki”. A skoro duża część rekordowego popytu przenosi się na rynek wtórny, to i tu mamy do czynienia z istotną nierównowagą podaży i popytu, która sprawia, że ceny obligacji w ostatnich miesiącach wzrosły, obniżając dostępne rentowności obligacji. Emitenci oczywiście obserwują z uwagą rozwój sytuacji na rynku i decydują się na proponowanie coraz niższych marż lub coraz dłuższych okresów do wykupu, bo zakładają, że na tak chłonnym rynku i tak znajdzie się wystarczająco dużo chętnych, żeby z powodzeniem uplasować emisje.

Mozolne budowanie portfela albo... fundusz

Opisane powyżej mechanizmy mają istotny wpływ na proces budowy portfela obligacji przez klientów indywidualnych. Jeszcze rok temu nowy klient był w stanie zbudować zrównoważony portfel składający się z emisji 15–20 różnych emitentów w kilka tygodni, osiągając przy tym marżę nawet w okolicach 4,5–5,0 pkt proc. ponad WIBOR. Dzisiaj trzeba założyć, że zbudowanie podobnego portfela od zera zajmie raczej kilka miesięcy niż kilka tygodni, a efektywna rentowność na obligacjach tych samych emitentów pewnie oscylowałaby bliżej 4,0–4,5 pkt proc. powyżej WIBOR.

W tych warunkach rynkowych atrakcyjność mogą zyskiwać fundusze obligacji korporacyjnych, które dzięki wzrostowi cen będą mogły pochwalić się lepszymi niż zakładane wynikami historycznymi i dadzą możliwość przeniesienia odpowiedzialności za budowę portfela na profesjonalnego zarządzającego. Co istotne, zjawisko redukcji przy zakupie funduszy inwestycyjnych opartych na obligacjach korporacyjnych właściwie nie istnieje. Dzięki temu można całość środków przeznaczonych na inwestycje w portfel obligacji korporacyjnych zainwestować od razu w portfel składający się z kilkudziesięciu spółek i za cenę opłaty za zarządzanie pozbyć się opisanych wyżej kłopotów.

Felietony
Wiercić czy nie wiercić, oto jest pytanie
Felietony
Corporate governance wraca
Felietony
Czy giełdowe indeksy są passé?
Felietony
Odporność ekonomiczna
Materiał Promocyjny
Financial Controlling Summit - Controlling w świecie cyfrowych transformacji
Felietony
Społeczna szkodliwość pracy społecznej
Felietony
Usługi pozostaną drogie