Piramida finansowa

Po wypowiedzi minister funduszy i polityki regionalnej, że polski system emerytalny przypomina piramidę finansową, na jej głowę wylała się fala krytyki.

Publikacja: 07.08.2024 06:00

Marcin Materna, CFA, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim

Marcin Materna, CFA, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim

Foto: D.Sobieski

Pojawiły się komentarze m.in. „czy ktoś zna inną piramidę finansową, gdzie jej organizator dopłaca do systemu”, abstrahujące od faktu, że obecny zarządca (rząd) właśnie dokładnie to robi, dopłacając do ZUS ze swoich „innych biznesów”, czyli z przychodów z PIT czy CIT/VAT. Inni zarzucili minister sianie propagandy i obniżanie zaufania do systemu, zapominając, że w podobnym tonie bronił się menedżment firm typu GetBack czy Amber Gold. Krytycy wypowiedzi nie wspomnieli, że aby obsługiwać ten i inne systemy, państwo na potęgę pożycza pieniądze. Czy to aby nie właśnie jedna z cech piramidy finansowej?

A przecież minister wcale tak daleko z prawdą się nie minęła – system, gdzie suma wpłat rośnie wolniej niż suma wypłat piramidę finansową mocno przypomina. Oczywiście niewypłacalność ZUS-owi nie grozi – po prostu państwo będzie utrzymywało ten system, finansując go z innych dochodów i pogarszając jakość innych usług, które świadczy (m.in służba zdrowia, edukacja, bezpieczeństwo), ewentualnie zwiększy ich koszty, podwyższając podatki czy zadłużenie (na ile się da), tak aby akurat system emerytalny działał na stosunkowo wysokim poziomie. I to jest właśnie niewidoczny koszt utrzymywania hojnego systemu ZUS – brak adekwatności opłat i świadczeń/korzyści w innych obszarach zawiadywanych przez państwo plus rosnący dług publiczny. Słowem – „firma” pożycza, aby obsługiwać wypłaty emerytur. Ten trend może nawet przyspieszyć wraz z rosnącą siła wyborczą emerytów i osób w wieku przedemerytalnym. Minister zwróciła po prostu uwagę na problem, o którym mówi się od lat. Nic nowego, warto poczytać raporty np. FOR-u czy Instytutu Adama Smitha. Trudno ją nawet nazwać sygnalistką – ot, kolejna osoba, która zauważa, że król jest nagi.

Ciekawsze jest jednak, jak na to „odkrycie” zareaguje „menedżment” ZUS-u (czyli de facto rząd). Będzie bił na alarm, że sytuacja jest trudna i trzeba przeciwdziałać dalszemu pogarszaniu się finansów ZUS-u? Naprędce przygotuje ustawy przynajmniej oddalające perspektywę zapaści (np. ograniczanie przywilejów emerytalnych). Zapomni o obiecanych w trakcie wyborów planach kolejnych wydatków pogarszających działanie systemu? Tak przecież zrobiłby profesjonalny zarząd, któremu zależy na długoterminowemu dobru firmy. No nie sądzę – jak wiemy „obecnie brak przestrzeni politycznej do podejmowania tego typu decyzji”. Akurat w kwestii przywilejów przestrzeń by się pewnie znalazła.

Zwróćmy w tym miejscu uwagę, że pod względem jakości świadczenia usług (rozumianych całościowo, a nie tylko przez pryzmat „przestarzała strona internetowa”) czy wręcz samego oferowanego „produktu” (tu emerytury) ZUS to wręcz jedna z lepszych instytucji państwowych w Polsce, bijąca na głowę prawie całą administrację czy sądownictwo.

System emerytalny w Polsce i obsługujący go ZUS jest przede wszystkim dla większości Polaków nadzwyczaj hojny, jeśli chodzi o wypłacane świadczenia vs. wpłacone składki. Decyzje ZUS-u co do przyznania świadczeń są wydawane dość szybko, a pieniądze przelewane są na konto w ustawowych krótkich terminach.

Co więcej, system rentowy czy chorobowy ZUS-u generalnie notuje nadwyżki, co jest m.in skutkiem działań ZUS-u ograniczających nadużycia. Każdy posiadający konto w ZUS-ie wie mniej więcej jakiej emerytury się spodziewać, a dodatkowo wiele osób może liczyć na dodatkowe bonusy przyznawane hojnie przez polityków.

Porównajmy sobie natomiast, jak na tle ZUS-u działa NFZ. Składki płacone są podobne, tymczasem płatnik zupełnie nie wie, na co może liczyć w ramach ubezpieczenia chorobowego, NFZ nie jest związany żadnymi terminami w zakresie zapewnienia usługi (dostarczenia świadczenia). W przypadku ZUS-u płacący składkę ma pewność, że w razie przejścia na emeryturę już od następnego miesiąca będzie otrzymywał świadczenie. A płatnik NFZ? Płaci latami, ale kiedy wystąpi zdarzenie zmuszające do skorzystania z ubezpieczenia słyszy często o kilkumiesięcznej kolejce, zupełnie nie wie, kiedy i jakie „usługi" uzyska. Co więcej, NFZ w sytuacji „zdarzenia chorobowego” ubezpieczonemu nie pomaga, chory sam musi sobie radzić, bo NFZ nie zadbał o informacje, czy jest wystarczające pokrycie kraju siecią placówek świadczących usługi, za które pobiera składki. NFZ nie zwraca też środków za leczenie pokryte z własnej kieszeni, które to środki to przecież jego czysty zysk (nie musiał pokrywać jego kosztów).

Na powyższym tle system emerytalny, zawiadywany przez ZUS, działa więc dość sprawnie, o czym często się zapomina. Zastrzeżenia do systemu ZUS dotyczą raczej niskiej zdaniem obywateli kwoty wypłacanej emerytury, ale to już wina regulacji prawnych, a nie ZUS. Gdyby cała reszta administracji państwowej działała na takich jasno określonych zasadach, z pewnością ocena jakości usług państwowych stałaby na znacznie wyższym poziomie.

Niestety, pomimo dość dobrze skonstruowanej z punktu widzenia obywatela usługi, jaką jest system emerytalny/ZUS, nie zmienia to niestety faktu, że przypomina on piramidę finansową. Jego zdolność do wypłaty świadczeń (środki wpłacone przez „klientów” zostały już dawno wydane) jest uzależniona od pozyskiwania środków nowych składkowiczów i dofinansowania od zarządzającego systemem, czyli rządu/budżetu. Żaden rynkowy model biznesowy tak nie działa (poza właśnie piramidami). Pamiętajmy też, że ukryty dług systemu wobec obywateli jest ogromny i przewyższa oficjalne zadłużenie budżetu (w 2024 r. dopisano to tej kwoty ponad 500 mld PLN, czyli prawie tyle co roczne dochody SP). Minister słusznie radzi więc, aby jej krytycy zamiast skupiać się na dyskusjach o pojęciach, skoncentrowali się na poszukiwaniu rozwiązania problemu.

Felietony
Konkurencja olimpijska
Materiał Promocyjny
Polskie firmy dorastają razem z Funduszami Europejskimi
Felietony
Wzrost musi być szerszy
Felietony
Gdy nie można pokonać indeksu...
Felietony
Prowadzisz biznes globalnie? Wiążące reguły korporacyjne mogą w tym pomóc
Felietony
Wiedza to władza. Ale brak wiedzy nie oznacza jeszcze braku władzy
Felietony
Młody człowieku, ruszaj na Południe!