Warto się zastanowić, na jakim poziomie kształtuje się w takim razie premia w przypadku Polski na poszczególnych rynkach finansowych w ujęciu relatywnym, czyli w odniesieniu do analogicznych instrumentów notowanych na rynkach europejskich.
Intuicyjnie oczekiwać można, że najsilniejszy wpływ powinien być widoczny na rynku skarbowych i nieskarbowych papierów dłużnych. Analiza asset swap spreadów (ASW) pokazuje faktycznie rosnącą premię zarówno po wybuchu pandemii, jak i wojny za wschodnią granicą Polski. Szacować można, że do końca maja 2024 r. ASW podniosły się szczególnie w przypadku dłuższych obligacji skarbowych denominowanych w PLN o około 20–30 pkt baz., a w EUR o 30–40 pkt baz. Ciekawe jest jednak to, że porównywalny wzrost spreadów nastąpił również w przypadku papierów wyemitowanych przez Niemcy, Francję, Hiszpanię czy Włochy (pomijam tu okres po wyborach do Parlamentu Europejskiego). Okazuje się zatem, że wyższa premia w przypadku polskich aktywów nastąpiła w dużej mierze w ślad za podobnymi zmianami widocznymi w Europie. W przypadku polskich obligacji trudno dopatrzeć się też premii terminowej, biorąc pod uwagę spready 2Y10Y czy 2Y5Y, chociaż w tym przypadku czynnikiem w dużej mierze spłaszczającym krzywą dochodowości są oczekiwania na odległe obniżki stóp procentowych. Notowania kontraktów CDS zabezpieczających inwestorów przed ryzykiem kredytowym Polski powróciły właściwie do poziomów sprzed Covid-19. jednocześnie są trochę tylko wyższe od bardzo niskich poziomów sprzed wybuchu wojny w Ukrainie.
Od 2020 r. europejski rynek obligacji korporacyjnych doświadczył dwóch fal mocnych wyprzedaży wywołujących gwałtowny wzrost spreadów, świadczących o rosnącej premii za ryzyko. Pod koniec I półrocza br. jednak indeksy kredytowe i spready w przypadku papierów nieskarbowych spadły w Europie do bardzo niskich poziomów. Na tym tle polskie instrumenty zachowują się dobrze, a oferty naszych emitentów spotykają się z wysokim popytem. Nie widać też sygnałów, aby krajowe instrumenty były naznaczone wyższą premią za ryzyko.
Indeksy giełdowe, a także notowania złotego dowodzą, że od początku 2020 r. Polska nie straciła w globalnym relatywnym ujęciu, a w relacji do indeksów europejskich wręcz zyskała (patrząc przez pryzmat indeksu WIG). Należy jednak przyznać, że w okresie pandemii i po wybuchu wojny w Ukrainie polski rynek został krótkoterminowo mocniej doświadczony. Podobne wnioski podsuwa nam rynek walutowy. W ujęciu NEER, a jeszcze bardziej w ujęciu REER polska waluta po okresie ostatnich kilku lat pozostała silna, wręcz jeszcze zyskując. Warto dodać, że ta poprawa wyceny była porównywalna z dolarem amerykańskim, który powszechnie uznawany jest za bezpieczną walutę. Aprecjacja PLN i USD w ujęciu NEER od 2020 r. do maja 2024 r. sięgała odpowiednio 5 proc. i 7 proc.
Przegląd poszczególnych rynków sugeruje, że faktycznie Polska została mocniej niż inne państwa europejskie doświadczona skutkami ostatnich ekstremalnie negatywnych wydarzeń. Ciekawe jest jednak to, że dosyć szybko ta premia została zredukowana lub wręcz zanikła. Pokazuje to wysoką odporność polskiej gospodarki i lokalnego rynku finansowego na bardzo silne negatywne zewnętrzne wstrząsy. Przynajmniej na bazie instrumentów finansowych trudno jest wykazać długoterminowy materialny negatywny wpływ wojny rosyjsko-ukraińskiej. Nie można przy tym wykluczyć, że z powodu bliskości działań wojennych limity międzynarodowych instytucji finansowych na Polskę zostały ograniczone, czego nie potwierdzają jednak notowania rynkowe. Należy podkreślić, że jest to ocena relatywna. Szerzej patrząc, podobnie jak we wszystkich państwach europejskich, mamy do czynienia z wysokimi stopami procentowymi, a także notujemy wzrost premii terminowej na rynku dłużnych papierów skarbowych, co wynika zapewne z perspektywy rosnącej podaży na rynku pierwotnym, wyższych kosztów obsługi długu, polityki redukowania bilansu przez EBC ograniczającego płynność w systemie finansowym czy oczekiwanych wyższych stóp procentowych w dłuższym horyzoncie w państwach rozwiniętych.