Rynek pracy trzyma się mocno

Liczba zatrudnionych przewidzianych do zwolnień grupowych nie odbiega od obserwowanej w minionych latach.

Publikacja: 19.06.2024 06:00

Krzysztof Wołowicz, ekonomista

Krzysztof Wołowicz, ekonomista

Foto: materiały prasowe

Napływające z całego kraju w ostatnim czasie doniesienia o szykowanych w firmach coraz to nowych zwolnieniach grupowych położyły się cieniem na opinii o rynku pracownika w Polsce. Patrząc na globalne marki, które stoją za tymi informacjami, można rzeczywiście nabrać przekonania, iż rozpoczął się jakiś masowy odwrót inwestorów zagranicznych z rynku polskiego.

Tymczasem jak podaje w swoim Barometrze Polskiego Rynku Pracy firma Personnel Service, zajmująca się rekrutacją pracowników, zwolnienia planuje jedynie 16 proc. firm i jest to o 12 pkt proc. mniej niż w roku ubiegłym. Zatem jak wygląda sytuacja w świetle twardych danych? Otóż wskazują one na nieco ponad 17 tys. osób przewidzianych do zwolnień grupowych według stanu na koniec kwietnia. Za cztery miesiące tego roku średnia zapowiadanych zwolnień grupowych wyniosła 16,9 tys. osób. Dla porównania, takie same dane z roku ubiegłego wskazują na średnią zadeklarowanych zwolnień na poziomie 14,6 tys. osób. Nieco ponaddwutysięczny wzrost trudno w tej sytuacji uznać za groźny sygnał. Być może jednak porównywanie danych tegorocznych z ubiegłorocznymi nie jest w pełni miarodajne.

Ostatnim rokiem przed pojawieniem się w Polsce pandemii, a następnie wybuchem wojny w Ukrainie, był rok 2019. Wtedy w okresie styczeń–kwiecień zakłady pracy zadeklarowały zamiar zwolnień grupowych prawie 15,5 tys. pracowników. Widać zatem, iż cały czas poruszamy się w wąskich widełkach liczbowych.

Drugim elementem danych dotyczących zwolnień grupowych jest informacja odnośnie do liczby zakładów pracy zgłaszających chęć dokonania zwolnień. Dla tych samych okresów, co w przypadku liczby osób przewidzianych do zwolnień w bieżącym i ubiegłym roku liczby są mocno zbliżone. W bieżącym roku średnio deklarowało taki zamiar 151 zakładów pracy, a w roku ubiegłym – 157. Istotna różnica widoczna jest dopiero w przypadku danych dla roku 2019, wtedy plany takie deklarowało średnio w okresie pierwszych czterech miesięcy roku zaledwie 118 zakładów.

Można więc uznać, że liczba zatrudnionych przewidzianych do zwolnień grupowych nie odbiega od obserwowanej w minionych latach – natomiast zwiększyła się liczba firm deklarujących takie zamiary. Zapewne wpływ na to ma wzrost kosztów pracy widoczny w ostatnich latach między innymi we wzroście wynagrodzeń, wzrost cen energii i problemy z popytem na rynkach zagranicznych. Tym niemniej nadal dostosowania po stronie pracodawców są ostrożne, a zwolnienia – mocno ograniczone. Oczywiście jest to skutek napiętej sytuacji po stronie podażowej rynku pracy. Innymi słowy zapotrzebowanie na pracowników stale przewyższa ich dostępność. Widać to choćby na przykładzie danych o wysokości stopy bezrobocia.

W ubiegłym roku stopa bezrobocia w pierwszych czterech miesiącach roku była średnio wyższa o 0,15 pkt proc. i to pomimo faktu, że znajduje się ona już od wielu miesięcy na historycznie niskich poziomach. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku liczby ofert pracy zgłaszanych do urzędów pracy – tu również w bieżącym roku liczba ta jest wyższa. Zatem obawy o kondycję rynku pracy wydają się mocno na wyrost.

Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce
Felietony
Gladiatorzy nowych kierunków
Felietony
Ostatnia prosta
Felietony
Frankfurcka zieleń kontra paryski rouge
Felietony
Śmierć i podatki