Trudno się dziwić, że tak to wygląda, bo przecież wszyscy pamiętamy, że rozpoczynaliśmy rok z założeniem, że Rezerwa Federalna obniży stopy procentowe nawet sześć razy. I pod to kontynuowana była hossa. Im dalej w rok, tym ta oczekiwana liczba obniżek się zmniejszała. Teraz, na przełomie maja i czerwca, mówi się już o jednej, z obawą o dwóch obniżkach, a Goldman Sachs twierdzi, że w tym roku obniżki stóp (obecnie 5,25–5,50 proc.) nie będzie.
A hossa trwa nadal. Owszem, był moment zwątpienia w kwietniu, kiedy to indeks S&P 500 stracił blisko 6 proc. Mówiono wtedy o „zaległej korekcie”, bo rzeczywiście w Xelionie spodziewaliśmy się jej w I kwartale. Przyznam się, że zakładałem na Wall Street korektę w formie zygzaka ABC (spadek – wzrost – spadek), po którym rynek powróci do zwyżek, ale okazało się, że Wall Street woli rzadką formację V. Pokazuje to siłę rynku.
W maju indeksy już rosły. Pomagały wyniki kwartalne części spółek z tak zwanej wspaniałej siódemki, która jest już raczej wspaniałą piątką, bo Tesla i Apple (akcje Apple’a w maju odżyły) tak wspaniałe już nie są. Zakończyła sezon wyników publikacja raportu kwartalnego Nvidii (22 maja), która znowu pozytywnie zaskoczyła inwestorów. Nie tylko wynikami i prognozami, bo były one doskonałe, ale niepowalające. Przede wszystkim spółka jednak znacznie podniosła wartość dywidendy i zapowiedziała split akcji w stosunku 1:10.
Po kwietniowej korekcie spółka ta bije oszałamiające rekordy, które znajdują coraz mniejsze uzasadnienie w fundamentach. Wskaźnik cena/zysk jest obecnie wyższy od 60, a za uzasadniony przyjmuje się okolice 15–20. Pomaga jej jednak to, że jest niezwykle ważna dla rozwoju sztucznej inteligencji, o której mówi się coraz więcej i która ma znajdować coraz więcej zastosowań. Pamiętać jednak warto o tym, że inni potentaci w projektowaniu i produkcji układów scalonych i produktów na nich opartych nie zasypiają gruszek w popiele i z pewnością pojawia się jakiś poważny konkurent Nvidii (zakładam, że w tym roku).
Jeśli mówimy o maju, to warto wspomnieć o znanym powiedzeniu „sprzedaj w maju i uciekaj” („Sell in May and go away”). Większość komentatorów twierdzi, że ta maksyma zakłada spadki indeksów w maju. Tak nie jest. Ona mówi, że warto sprzedawać w maju – na przykład na lokalnym szczycie notowań – a potem czekać na korektę. Nawiasem mówiąc, i ta zasada bardzo często się nie sprawdza. Zobaczymy, jak będzie tym razem.