Kiedy w 2019 r. rozpoczęliśmy w SEG-u prace przygotowawcze mające na celu zgromadzenie odpowiednich danych przed planowaną rewizją rozporządzenia MAR, nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Naszą intencją było przeforsowanie zmian w zakresie zawężenia definicji informacji poufnych, udrożnienia mechanizmu opóźniania publikacji takich informacji, dopasowania wysokości sankcji do rozmiarów spółki oraz usunięcia wymogu prowadzenia list osób blisko związanych z menedżerami.
W prawie każdej z tych dziedzin (z wyjątkiem ostatniej) osiągnęliśmy pewne sukcesy, jednak są one dalekie od oczekiwań. Dlatego dziś piszę nie o zmianach w MAR, ale o bardzo nieoczekiwanej zmianie regulacyjnej dotyczącej trybu oferowania papierów wartościowych. Warto jednak dodać, że powiązanie z MAR istnieje, gdyż systematyczna przewaga delistingów nad debiutami na rynku polskim po wejściu w życie tej regulacji zainspirowała nas do przeprowadzenia bardzo drobiazgowego badania kosztów i korzyści związanych z notowaniem.
I właśnie wyniki tego badania były przyczyną wprowadzenia korzystnych dla emitentów zmian. Otóż okazało się, że dla osób pracujących nad unijnymi regulacjami dotyczącymi rynku kapitałowego były one dużym zaskoczeniem. Osoby te uważały, że głównym składnikiem kosztów są opłaty giełdowe, a tymczasem – jak wynika z badań SEG – stanowią one poniżej 5 proc. kosztów ponoszonych przez emitentów w związku z notowaniem.
Jeszcze większym zaskoczeniem był jednak brak korzyści związanych z notowaniem, w szczególności brak dostępu do tańszego finansowania. Intuicyjnie pewnie stwierdzilibyśmy, że spółki notowane mają lepsze możliwości w tym zakresie, ale praktyka tego nie potwierdza. W szczególności emitenci nie finansują się poprzez kolejne emisje akcji, gdyż jest to związane z uciążliwą i nieprzewidywalną procedurą prospektową. Dlatego właśnie zgłosiłem pomysł, aby spółki, które są dojrzałymi emitentami, mogły dokonywać wtórnych ofert papierów wartościowych bez konieczności sporządzania i akceptacji prospektu emisyjnego.
Na początku natrafiłem na zmasowany opór, gdyż idea ta pozornie idzie wbrew podstawowej zasadzie rynku regulowanego, na którym publicznie można oferować jedynie papiery wartościowe wyemitowane na podstawie zatwierdzonego prospektu. Ale dość łatwo było rozbroić wszelkie kontrargumenty merytoryczne, gdyż przecież jak najbardziej prospekt był zatwierdzony (skoro spółka jest notowana), a co takiego ma weryfikować organ nadzoru w prospekcie spółki notowanej od 15 lat? No właśnie nie wiadomo, sam nadzorca też tego nie wie, dlatego też nie wiadomo, jak długo procedura prospektowa potrwa, a przecież emitent potrzebuje pieniędzy na konkretny projekt biznesowy, który nie będzie czekał na decyzję organu nadzoru.