Wciąż jednak jest to wielkość odległa zarówno od unijnego progu bezpieczeństwa wynoszącego 60 proc., jak i od średniej unijnej wynoszącej około 80 proc. na koniec III kwartału ub.r. Jednakże w perspektywie do końca 2027 r. resort finansów zakłada wzrost zadłużenia do poziomu blisko 59 proc.
Zatem problem będzie narastał w kolejnych latach. Tym bardziej że wraz ze wzrostem zadłużenia rosnąć mają wydatki związane z jego obsługą, co może rodzić problemy z pozyskaniem na odpowiednim poziomie finansowania tegoż zadłużenia. Patrząc na dane europejskiego urzędu statystycznego dotyczące wielkości zadłużenia, widoczny jest jego wzrost, szczególnie w krajach południowej Europy, do rekordowych poziomów w 2020 r., a następnie spadek w kolejnych latach. Rekordzistą jest w tym przypadku Grecja, której dług w relacji do PKB zmniejszył się, poczynając od 2020 r. do końca III kwartału ub.r., o 43,6 pp., co oznacza spadek o jedną piątą w okresie zaledwie 11 kwartałów. Inne kraje południa Europy również mocno ograniczyły poziom zadłużenia.
Za przykład może posłużyć Cypr, gdzie spadek w tym samym okresie wyniósł 34,4 pp., czy Portugalia ze spadkiem o 27,8 pkt. Polska na tym tle nie wygląda tak imponująco, jednak spadek zadłużenia okazał się również całkiem solidny, bo wynoszący ponad 11 pp. Ogólnie można powiedzieć, że praktycznie cała Europa odnotował trend spadkowy. Spośród 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej pogorszenie relacji długu do PKB od 2020 r. zanotowano jedynie w przypadku trzech krajów – Czech, Łotwy oraz Luksemburga. Przy czym były to kraje z relatywnie niskimi wskaźnikami zadłużenia.
Czynnikiem, który w tak znakomity sposób przyczynił się do spadku ogólnego poziomu zadłużenia, była właściwa relacja poziomu stóp procentowych do tempa wzrostu gospodarczego.
Otóż, jeśli tempo wzrostu gospodarczego przewyższa tempo wzrostu rynkowych stóp procentowych, łatwiej jest obsługiwać i redukować dług. Doskonałym tego przykładem jest przypadek Grecji. Średnie tempo wzrostu gospodarczego w tym kraju, począwszy od końca 2020 r., a skończywszy na ostatnim kwartale ubiegłego roku, wyniosło 5,4 proc., podczas gdy średnia rentowność tamtejszych 10-letnich obligacji skarbowych w tym samym okresie wyniosła 2,8 proc., czyli blisko dwukrotnie mniej. Oczywiście, ponieważ jak zawsze wszelkie uproszczenia prowadzą na manowce, należy też mieć na uwadze inne czynniki, takie jak na przykład wyraźny spadek różnicy w oprocentowaniu obligacji greckich i niemieckich, co świadczy o powrocie zaufania inwestorów do tego kraju.