Przynajmniej od półtorej dekady – kiedy to zaczęto dość powszechnie pisać o potrzebie uniknięcia przez Polskę tzw. pułapki średniego dochodu (termin ten ekonomiści Banku Światowego ukuli już w roku 2006) – zdawano sobie sprawę, że model rozwoju polskich przedsiębiorstw polegający na wzroście produkcji poprzez zwiększenie zatrudnienia powoli ulegnie wyczerpaniu. Co za tym idzie, nasza przewaga konkurencyjna związana z tanią siłą roboczą i oferowaniem wysokiego zwrotu z inwestycji związanego z wysokim popytem na kapitał będzie maleć (nawet biorąc pod uwagę napływ coraz chętniej przybywających do nas migrantów ekonomicznych). A to z kolei zmusi wiele firm do zwiększania przychodów i efektywności poprzez zdobywanie nowych rynków czy konsolidację, do których transakcje fuzji i przejęć są naturalnym narzędziem.
Nowa ścieżka wzrostu
Poza tym, było jasne, że w obecnej dekadzie wiele polskich firm wyrosłych na transformacji gospodarczej będzie musiało zmierzyć się z problemem sukcesji (choć rzadko tak efektownej, jak ją przedstawiono w świetnym skądinąd, a inspirowanym rodziną Murdochów, serialu HBO), która to będzie determinować decyzje o sprzedaży wielu rodzimych biznesów (świeżym przykładem takiej sukcesyjnej transakcji jest nabycie przez niemiecki fundusz TEP Capital Domczaru, spółki z Kolna, która produkuje prefabrykowane łazienki).
Ponadto, jak słusznie wskazuje Michał Grodzicki, dyrektor inwestycyjny Ufenau Capital Partners (UCP), można było wreszcie liczyć na to, że Polska będzie „beneficjentem trendu tzw. nearshoringu (strategia biznesowa, zgodnie z którą firmy zlecają część swojej pracy do pobliskiego kraju – przyp. MW), sprzyja temu m.in. dostęp do wysokiej jakości absolwentów technicznych kierunków oraz dobra infrastruktura produkcyjna i usługowa".
Te kilka lat temu trudno było jednak przewidzieć, że rynek aż tak szybko zmieni się pod względem rodzaju transakcji, które są ostatnimi czasy na nim zawierane. Do tej pory osobliwością polskiego rynku M&A był fakt, że znaczna część transakcji odbywała się między podmiotami krajowymi (trzy czwarte transakcji fuzji i przejęć w Polsce odbywa się pomiędzy inwestorami branżowymi). Coraz częściej są one jednak dokonywane przy udziale podmiotów zagranicznych, w tym zawodowych inwestorów pod postacią funduszy private equity (już teraz uczestniczą one w ok. 20 proc. transakcji, a znaczna przewaga „wejść” nad „wyjściami” ze spółek gwarantuje kolejne transakcje w przyszłości). A potencjał do dalszego wzrostu jest, i to duży – wartość inwestycji funduszy private equity w porównaniu z PKB jest w Polsce czterokrotnie niższa od średniej w Europie Zachodniej.
Rynek więc – pomimo, nazwijmy to, makroekonomicznych przeciwności – cały czas rośnie. I tak, według danych Grant Thornton, w roku 2022 zamknięto blisko 350 akwizycji, co oznacza wzrost o ok. 18 proc. rok do roku. To także najwyższa liczba zrealizowanych transakcji od 2010 r. Zgodnie zaś z raportem firmy analitycznej Fordata, w II kw. 2023 roku na polskim rynku fuzji i przejęć zamknęło się 96 transakcji. To o siedem więcej niż w II kw. 2022 roku i o jedną więcej niż w I kw. 2023 r. (największą transakcją było przejęcie ze niemal 4 miliardy złotych STS Holding przez firmę Entain CEE, czyli wspólne przedsięwzięcie bukmacherskiej grupy Entain i czeskiego funduszu inwestycyjnego EMMA Capital).