Deliberacje na ten temat to nic nowego. Kwestia podnoszona jest regularnie co kilka lat, często przy okazji dłuższych tendencji słabnięcia waluty USA. Za każdym razem skutek jest podobny, a debaty nie mniej jałowe.
Każdy powinien dziś zdawać sobie sprawę z tego, że dominująca rola dolara jest w obecnych warunkach imperatywem. Elementem systemu, który lepiej przyjąć i zaakceptować, niż próbować zmieniać. Zadanie to byłoby bowiem niezwykle karkołomne, a dla potencjalnego pretendenta szkodliwe. Postaram się pokazać dlaczego.
Na przywilej posiadania waluty rezerwowej i opartego na niej globalnego systemu Ameryka pracowała przez lata. I musi pracować stale. Nie jest powiedziane, że dolar będzie tę rolę odgrywał zawsze. Zapewne kiedyś to się zmieni. Nie jest to jednak kwestia najbliższej dekady czy dwóch. Wymaga fundamentalnych przetasowań geopolitycznych (wojny światowej?) i burzliwych przemian. Nie przebiegnie łagodnie, lecz wykształci się w bólach i cierpieniach. Będzie też dla wszystkich oczywiste, że się dokonało. Na ten moment to mrzonka.
Pozycja dolara jako waluty rezerwowej jest dziś niezagrożona. Ponad 80 proc. operacji na rynku FX dokonywanych jest „zielonym”. Połowa pożyczek udzielana jest w walucie USA. Ponad 50 proc. transakcji w globalnym handlu odbywa się w dolarze. Mimo że udział Stanów Zjednoczonych w światowym obrocie handlowym wynosi 16–17 proc., dolar stanowi ponad 60 proc. światowych rezerw walutowych i 40 proc. operacji SWIFT. Choć wielu może to nie odpowiadać, takie są fakty.
Na poziomie krajów dolary, które napływają z nadwyżki eksportu nad importem (Chiny, Japonia, Niemcy itd.), gromadzone są w postaci rezerw walutowych. Bank centralny zobowiązany jest właściwie te środki lokować. (Gdy w danym momencie kraj jest importerem netto, niedobory waluty trzeba pożyczyć – tu też rola dolara jest niezastąpiona, o czym dalej). Inwestować trzeba je w taki sposób, by były bezpieczne i dostępne w każdym momencie. Zapewnienie tego wszystkim w skali globalnej nie jest proste. Wymaga bardzo płynnego rynku finansowego i instrumentów w odpowiedniej skali, dających (optymalnie) dodatnią stopę zwrotu bez nadmiernego ryzyka walutowego. Rolę tę we współczesnym świecie pełnią amerykańskie obligacje skarbowe.