Niepokojący początek października

Na początku października dwie sprawy przyciągnęły moją uwagę i według mnie obie rynki finansowe praktycznie zlekceważyły (według mnie niesłusznie).

Publikacja: 06.10.2023 21:00

Imię Nazwisko analityk, DI Xelion

Imię Nazwisko analityk, DI Xelion

Foto: fot. p. guzik

Pierwsza sprawa pochodziła z naszego kraju, a druga z USA. Pierwszą była decyzja Rady Polityki Pieniężnej (RPP), a drugą odwołanie Kevina McCartyhy’ego republikańskiego przewodniczącego (spiker) Izby Reprezentantów Kongresu USA.

RPP znowu obniżyła stopy – tym razem o 25 pkt baz. (z 6 do 5,75 proc.). Najbardziej denerwują (eufemizm) mnie w komentarzach moich kolegów słowa „zgodnie z oczekiwaniem”. Serio? Po bezsensownej obniżce we wrześniu rozsądni analitycy oczekiwali powtórki w październiku? W ogóle czegoś oczekiwali, skoro decyzje nijak się mają do gospodarczych realiów?

Proszę mi wybaczyć emocje, ale niezależni analitycy doskonale wiedzą, że zarówno wrześniowa jak i październikowa decyzja miały niewiele wspólnego z tym, co dzieje się w naszej gospodarce. Rozumiem komentarze pracowników zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa, bo ich sytuacja jest trudna, ale przecież nawet oni nie oczekiwali pierwszego cięcia stóp o tak dużej skali. Nikt tego nie oczekiwał, co dobitnie świadczy o tym, że była to decyzja całkowicie niemerytoryczna.

Obniżka kolejna była tylko osuwaniem się w wymyśloną krainę niskiej inflacji. Rada Polityki Pieniężnej wydaje się wierzyć w to, że inflacja naprawdę zanurkowała spadając z 10,1 proc. w sierpniu do 8,2 proc. we wrześniu. Tak wynika z komunikatu po jej posiedzeniu. Śmiem jednak twierdzić, że są w RPP profesjonaliści, którzy doskonale wiedzą, że sztuczne utrzymywanie niskich cen na stacjach benzynowych i obniżenie wsteczne ceny energii elektrycznej doprowadziły do tego cudu (oczekiwanego przez prezesa Adama Glapińskiego już na początku września). Wiedzą też, że po wyborach (nie natychmiast) ceny zaczną znowu rosnąć. Przynajmniej ja zakładam, że wiedzą o tym, a mimo to przed wyborami obniżają stopy procentowe.

Od 30 lat zajmuję się na rynkami finansowymi, śledzę decyzje amerykańskiej Rezerwy Federalnej oraz (od 1998 roku) Europejskiego Banku Centralnego i zaręczam, że nigdy, naprawdę nigdy, nie widziałem, żeby te banki centralne podejmowały decyzje mające pomóc jakiejś partii w wyborach. Mam nadzieję, że i my wrócimy na te, profesjonalne, tory.

Interesujące było zachowanie rynku walutowego po ogłoszeniu ostatniej decyzji RPP. Pierwsza decyzja o obniżce stóp doprowadziła do przeceny złotego. Tym razem złoty po decyzji RPP potężnie się umacniał. Oczywiście w mediach natychmiast pojawiły się komentarze, zgodnie z którymi złoty się umacniał dlatego, że obawiano się, iż RPP obniży stopy mocniej niż o 25 pkt baz.

Według mnie to nie jest prawda. Złoty umocnił się dlatego, o czym pisałem i mówiłem przed decyzją Rady, że pojawiły się natychmiast po tej decyzji interwencje na rynku walutowym. Tak jakby interweniujący na tę decyzję czekali z palcem na spuście... Oczywiście pomogło też naszej walucie to, że na rynku EUR/USD pojawiła się chęć zrealizowania części zysków z krótkich pozycji. Umacniające się euro do dolara prawie zawsze pomaga złotemu, ale śmiem twierdzić, że tym razem bez pomocy zewnętrznej takiej reakcji kursów EUR/PLN i USD/PLN by nie było.

Co dalej z inflacją i złotym? Jest z tym problem. Może do marca inflacja spadnie (bardzo wysoka baza) – są analitycy, którzy mówią, że do 4 proc. Ale po wyborach różne cuda będą się działy, a wzrost płac (nie tylko minimalnej) znacznie utrudni walkę z inflacją. Można powiedzieć, że na inflację i na siłę złotego będą oddziaływały trzy główne czynniki: kierunek EUR/USD, wynik wyborów parlamentarnych, decyzje RPP.

Można z dużym uproszczeniem przyjąć zasadę systemu dwójkowego: EUR/USD albo będzie nadal spadał albo zmieni kierunek, wybory wygra opozycja albo Prawo i Sprawiedliwość, RPP będzie kierowała się w swoich decyzjach albo polityką, albo czystą ekonomią. Inaczej mówiąc można przypisać wartość zero lub jeden każdej z tych sytuacji. Mamy więc od 000 do 111 (system dwójkowy) siedem możliwości.

Nie będę ich rozpisywał – czytelnicy sami to zrobią, ale dla utrudnienia: po wyborach może wcale nie być zero lub jeden, możemy mieć wielotygodniowy bałagan, a nawet nowe wybory na wiosnę. Wniosek jest według mnie oczywisty: nie da się postawić wiarogodnych (z naciskiem na to słowo) prognoz odnośnie do tego jest będą się zachowywać inflacja i kursy złotego. A skoro tak jest, to RPP powinna podejmować swoje decyzje z olbrzymią ostrożnością, a tego niestety (według mnie) nie robi.

A teraz kilka zdań o odwołaniu Kevina McCartyhy’ego. Powołany został w drodze 15. głosowań. Odwołano go dlatego, że pozwolił na głosowanie w Izbie Reprezentantów regulacji, dzięki którym rząd federalny ma finansowanie do 17 listopada. Potem powróci kwestia „zamknięcia” rządu, czyli braku finansowania dla wielu federalnych służb i agencji. Za odwołaniem McCartyhy’ego stali zwolennicy Donalda Trumpa z Partii Republikańskiej. Czy nowy spiker, o ile uda się go w końcu powołać, odważy się im przeciwstawić? Bardzo w to wątpię, a to rodzi poważne zagrożenia dla zwyżek na końcu roku na rynku akcji.

Wraz z moimi kolegami z DI Xelion zakładaliśmy, że już przed posiedzeniem FOMC (1 listopada) ruszy taki właśnie wzrost, zwany czasem rajdem św. Mikołaja. Odwołanie spikera zostało przyjęte przez rynki wzruszeniem ramion – indeksy na Wall Street rosły. Obawiam się jednak, że to jest ten przypadek, w którym rynek się może się mylić. Czego oczywiście inwestorom nie życzę.

Felietony
Deficyt jak bumerang
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Felietony
Fundamenty sprzyjają niższym rentownościom
Felietony
Nowe spółki a nowe emisje
Felietony
Pułapka samozadowolenia
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Felietony
Nowe obowiązki i nowe wątki w transakcjach M&A
Felietony
Porozmawiaj ze mną, a powiem ci, kim jesteś