W praktyce znaczenie ma jedynie to górne ograniczenie. BoJ usankcjonował jedynie to, na co rynek wskazywał od dawna. Ponieważ jednak gracze „poczuli krew”, uważam, że decyzja będzie mieć kontynuację, a na bazie takich oczekiwań szersze globalne konsekwencje.
Wprowadzając w 2016 r. mechanizm kontroli krzywej rentowności (yield curve control, YCC), BoJ najpierw dopuszczał wąski przedział wahań rentowności dziesięcioletnich papierów od -0,1 proc. do +0,1 proc., który później rozszerzył o 30 pkt bazowych (+/-0,15 proc.). Krok z 20 grudnia jest silniejszy; dwukrotnie poszerza pasmo fluktuacji. Choć da on bankowi centralnemu nieco wytchnienia w trudnej walce o utrzymanie niskich rentowności obligacji (ciągły skup), wątpliwe, by przedział utrzymał się dłużej niż pół roku. To ze względu na rosnącą presję inflacji (tak, tak, także w borykającej się od 20 lat z niską dynamiką cen Japonii) oraz duże prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Już od dobrych kilku miesięcy kontrola krzywej przez BoJ na poprzednim poziomie (<0,25 proc.) była fikcją. Rentowności obligacji dziesięcioletnich – co warto podkreślić, trzech konkretnych papierów o tym tenorze, z których jednej BoJ jest w posiadaniu aż 94 proc. całej emisji – utrzymywały się na poziomie 0,25 proc., ale ośmio- czy dziewięciolatki kształtowały się wyżej. Nie mówiąc już o papierach o dłuższym terminie zapadalności. Presję na wzrost świetnie widać też było na krzywej swapowej, której BoJ nie kontroluje. Dziesięcioletnie stawki od października oscylowały w rejonie 0,65 proc.
Ruch banku centralnego został zatem w dużej mierze wymuszony przez rynek. I będzie on najpewniej naciskał dalej, w tym również na zmianę nominalnych stóp proc. BoJ (podwyżki o 25–50 pkt bazowych). Po decyzji wypaczenia rynku, chociaż są mniejsze, nie zniknęły. Rentowności dziesięciolatek momentalnie skoczyły w okolice 0,4–0,45 proc., ale w górę poszły również papiery wzdłuż całej krzywej. Wspomniane stawki swapowe są już na poziomie 0,75 proc., a więc kolejne 25 pkt baz. powyżej sztucznie zaniżonej dochodowości papierów skarbowych, i w silnym trendzie wzrostowym.
W reakcji na komunikat BoJ japoński jen gwałtownie zyskał na wartości, doświadczając jednej z najlepszych sesji na rynku FX w ostatnich latach. Kurs USD/JPY spadł do półrocznych minimów przy 130. A jeszcze niedawno testował psychologiczną barierę 150. Sytuacja robiła się groźna (błędne koło deprecjacji ze względu na konieczność wyprzedaży amerykańskich obligacji przez japoński kapitał z powodu deprecjacji JPY), a BoJ był zmuszony sprzedawać obce waluty.