Dlaczego tak piszę? Ponieważ wprowadzone w prawie zmiany sugerują, że tę – ponoć bardzo zdrową, ale przymusową „owsiankę” – będą nam teraz podtykać pod nos bez przerwy.
Od kwietnia przyszłego roku wszyscy, którzy wypisali się z Pracowniczych Planów Kapitałowych, zostaną do nich zapisani ponownie. Prima aprilis to ciekawy moment na wprowadzenie tej zmiany, choć zapewne mało osób będzie rozbawionych tym formalno-prawnym chwytem. Zwłaszcza że od wiosny przyszłego roku procedura „naganiania” do PPK będzie miała charakter cykliczny. Ty się wypiszesz znowu, a oni cię zapiszą jeszcze raz. I tak może się dziać co cztery lata.
Jak to możliwe, że obywatele zorientowali się, iż PPK jest niestrawne i „wypluwają” produkt, który miał być na emerytalnym stole – według zapewnień prezentujących go politycznych „master szefów” – niczym crème brûlée? Co się stało takiego, że śmietanka opadła, a zamiast chrupiącego kożuszka mamy spaloną skorupę? Nie czas i nie miejsce, bo mam go za mało, żeby wracać do historii. Powiem tylko krótko – najlepszego nawet deseru, choć ten przypominał raczej budyń z paczki – nie podaje się po tylu sensacjach żołądkowych, jakie obywatele przeszli i na rynku finansowym, i w systemie emerytalnym.
Autorzy zmiany przepisów nawet nie zdają sobie sprawę z tego, że wyrządzili pracowniczym planom kapitałowym niedźwiedzią przysługę. Nie dość, że dalej będą zniechęcać, zamiast zachęcać, to jeszcze mogą wprowadzić, pośrednio i nieświadomie, mechanizm, który PPK zaszkodzi z innej strony. Ta huśtawka z zapisywaniem i wypisywaniem może skończyć się dla przyszłych emerytów katastrofą. Bo będzie im ciągle przypominać o możliwości wypisania, czy też zapisania, do systemu, który powinien być systematyczny do granic znudzenia, a nie powodowany emocjonalnymi falami. Na rynku finansowym decyzje inwestycyjne, zwłaszcza te, które teoretycznie mają charakter „długodystansowy”, nie powinny być podgrzewane przeplatanką nadziei i zwątpień, bo wtedy – o czym pisałem jakiś czas temu – mało obeznani z rynkiem obywatele zaczynają zachowywać się jak strzelec na rollercoasterze. Bez przerwy nie trafiają.
Upadek PPK jest już w zasadzie przesądzony. Te zmiany w prawie niczego nie poprawią, a gdyby komuś przyszło do głowy zrobić jeszcze jakiś całkiem przymusowy program emerytalny, to niech od razu zadekretuje wzrosty na giełdzie, świetne wyniki i ogólną szczęśliwość. Wtedy ostatecznie będziemy wiedzieli, w kierunku jakiego modelu gospodarczego podążamy.