Amerykańska krzywa dochodowości uległa odwróceniu względem rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych na całej swojej długości. Rynkowe oprocentowanie wszystkich bonów skarbowych i papierów o zapadalności mniejszej niż dekada było wyższe niż 10-latek. Z wyjątkiem najkrótszych tenorów, z taką sytuacją mamy do czynienia już od kilku tygodni. O istotności trwałości odwrócenia krzywej napiszę dalej. Teraz, dlaczego w ogóle jest to ważne i co nam to mówi?
Na wstępie warto zaznaczyć, że sytuacja, w której inwestycje w bezpieczne papiery na krótki termin dają większe oprocentowanie niż te na długi, nie jest normalnym zjawiskiem. Standardowo lokując środki na dłużej, gracz oczekuje wyższego oprocentowania. Gdy pojawia się anomalia, jest to ważny sygnał, że dzieje się coś niedobrego.
Na instrumenty o krótkich okresach zapadalności duży wpływ ma to, co w polityce pieniężnej aktualnie lub w najbliższej przyszłości zrobi bank centralny (w USA Fed). Dłuższy termin to domena oczekiwań co do kształtowania się koniunktury lub inflacji w okresie od kilku kwartałów do kilku lat.
Obecne zachowanie amerykańskiej krzywej wskazuje, że Fed będzie nadal podnosił stopy procentowe. Stanie się jednak w tych działaniach nader agresywny, co z czasem przyniesie pogorszenie warunków gospodarczych lub spadek inflacji. Przy czym mogą mieć miejsce oczywiście oba te zjawiska (tak jest najczęściej).
Rynek już teraz zdaje się zatem wskazywać bankierom, że planują za dużo podwyżek stóp. Za chwilę okaże się bowiem, że któryś z celów Fedu (lub oba naraz) nie będą spełnione. Zatrudnienie przestanie być pełne, a inflacja zacznie spadać w kierunku 2 proc. Najszybciej dzieje się tak podczas recesji.