Luka domknięta, można rosnąć. Ale czy na pewno?

Jednym z niepisanych praw obowiązujących na giełdzie jest to, że jak coś urośnie, to później musi spaść. Żadna tęga głowa nie podważy tej reguły, ale już nie każda pamięta o tej zasadzie.

Publikacja: 27.10.2022 21:00

Piotr Neidek analityk BM mBank

Piotr Neidek analityk BM mBank

Foto: materiały prasowe

Szczególnie, kiedy emocje szargają inwestorem szukającym na wykresach odpowiedzi na pytanie: Kiedy? Kiedy zacznie rosnąć albo kiedy przestanie spadać czy też kiedy kupować – no właśnie, kiedy? W 2020 r. pojawiła się hossa, która równie mocno zaskoczyła rynek co poprzedzające ją tąpnięcie. Wprawdzie tempo wzrostu było niewspółmiernie mniejsze od covidowego krachu, niemniej jednak znienawidzona przez wielu hossa zmieniła na stałe karty historii. I psychikę niejednego gracza. Inwestorskie pokolenie H, jakie zrodziło się podczas wzrostowej fali sprzed dwóch lat, zostało jednak dotkliwie poturbowane w ostatnich kwartałach. Bessa rozlała się po warszawskim parkiecie.

WIG20 obecnie jest kwotowany na podobnych poziomach co w lutym 2020 r. Mając na uwadze fakt, że nie jest to indeks dochodowy tylko cenowy, a więc taki, który nie uwzględnia np. dywidend, to bilans ostatnich dziesięciu kwartałów nie jest aż tak tragiczny. Np. WIG testuje minima z października sprzed dwóch lat. Psychologiczny poziom 45 000 punktów ponownie leży na stole. Niby nie ma regresu względem tego, co się działo na początku tej dekady, ale jest to tylko iluzoryczne myślenie. Korygując wartość aktywów o siłę nabywczą złotego, okazuje się, że rynek akcji jest najniżej wyceniany od kilkunastu lat. MSCI Poland szura po dnie i konsekwentnie zakopuje się w mule pod własnym ciężarem. WIG20USD testuje poziomy sprzed dwóch dekad, a PLN_Index jeszcze nigdy nie był tak nisko wyceniany w historii jak ostatnio. Nastroje panujące pośród inwestorów trudno umieścić w jakiejkolwiek skali pesymizmu. Rynek pierwotny przypomina Jezioro Aralskie, które tylko z nazwy kojarzy się z życiodajnym akwenem. W takich warunkach trudno nadziać się na krokodyla, ale jak ten już złapie, to nie puści. Aż do kolejnego szczytu hossy.

Szukanie końca bessy może być zatem uzasadnione, gdyż z technicznego punktu widzenia rynek nad Wisłą jest bliski wyprzedania. Jednakże patrząc na Deutsche Börse, Nasdaq czy Wall Street, można odnieść wrażenie, że niedźwiedzie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

Metody prognozowania rynków finansowych są ogólnie znane, przejrzyste i dostępne dla każdego. Jest tak wiele modeli, czy też sposobów na określenie przyszłości, że praktycznie każdy scenariusz jest możliwy. S&P 500 po 5000 punktów? Proszę bardzo – odpowiednia estymacja i model gotowy. DAX na 20 000 pkt? Czemu nie – zgodnie z prawem natury rynki podlegają ciągłemu rozwojowi. Skoro DJIA zyskał w kilka lat 8 tys. pkt, to i niemiecki benchmark jest w stanie to uczynić. Pytanie tylko, kiedy miałoby to nastąpić? I co po drodze się wydarzy. Na razie jankeski indeks blue chips oscyluje wokół ruchomej granicy rozdzielającej rynek byka od niedźwiedzia w długim terminie. Mowa o średniej dwustutygodniowej, według której trudno „tradować”, ale analizować rynki jest już względnie przyjemniej. Na przestrzeni ostatnich 40 lat DJIA całkiem zgrabnie poruszał się względem MA200_w (200-week Moving Avarage). Chwilowa aberracja nastąpiła w I kwartale 2020 r., jednakże benchmark całkiem zwinnie wrócił nad średnią. W 2008 r. zamknięcie tygodnia poniżej MA200_w skutkowało kilkudziesięcioprocentową falą wyprzedaży. Internetowej bessie z przełomu wieków także towarzyszył sygnał sprzedaży według ww. dwusetki. Dlatego też ostatni sygnał SELL by MA200_w, jaki DJIA wygenerował pod koniec września, mógł wystraszyć nawet najbardziej zatwardziałych optymistów. Baribalom nie udało się go utrzymać i już na początku października sytuacja techniczna wróciła do układu hossy. Jednakże niesmak pozostał. A biorąc pod uwagę sytuację, w której Nasdaq przez kilka ostatnich tygodni pozostaje głuchy na zachęty byków i tkwi po południowej stronie MA200_w, wysyłając negatywne sygnały, wnioski dla rynku nie są już takie oczywiste. Podażowe odczyty płynące z wykresu technologicznego indeksu są równoważone przez obronę prowadzoną zarówno przez S&P 500, jak i DJIA. Pikanterii dodaje fakt, że Nasdaq zatrzymał się na wysokości linii trendu wzrostowego oraz broni 61,8 proc. zniesienia ostatniej fali hossy. Technicy mogą czuć się szczególnie podekscytowani obecną sytuacją i czekać na właściwy moment do zajęcia długiej pozycji.

Z drugiej strony, analizując temat GAP_w (tygodniowa luka) okazuje się, że industrialny capo di tutti capi ma pewną skazę na swoim wykresie. Jedna już została naprawiona kilka tygodni temu w momencie cofnięcia się DJIA do strefy punktowej 28 500 pkt. Luka hossy, która powstała niespełna dwa lata temu, została już przetestowana. Niedźwiedzie osiągnęły swój cel. I mogłoby się wydawać, że akcyjne byki mogą ponownie zacząć myśleć o nowej hossie, gdyby nie jeden, malutki szczegół. Mianowicie na wysokości 24 718–24 781 punktów znajduje się jeszcze jedna formacja GAP_w. Jak pokazuje historia kilku ostatnich dekad, DJIA lubi wracać tam, gdzie pojawiały się oznaki pychy.

„Pride comes before a fall” – sentencja ta powinna być znana wszystkim tym, którzy lubią kupować akcje na szczytach. Tutaj sprawa jest nieco bardziej złożona. Na przestrzeni ostatnich 100 lat – tylko raz (na ponad 100 przypadków!!!) DJIA nie zdołał domknąć okna hossy widocznej na wykresie tygodniowym. Mowa o styczniowej wyrwie punktowej zrobionej w 1975 r. Po wielkim krachu lat 1929–1932 i nawet 25 lat wcześniej, wszystkie inne luki zostały zaliczone przez ursusy. Rynek schodził zawsze tam, gdzie pojawiły się w przeszłości niedomknięte okna (GAP_w). Obok niedźwiedzi, byków, leszczy i innych stworzeń, giełdowe ZOO powinno zyskać kolejnego orwellowskiego penitencjariusza pod postacią dzika. Zdolności jegomościa do szukania trufli pasują do wyszukiwania tygodniowych luk hossy przez DJIA. Jeżeli taka prawidłowość występuje, to trudno obecnie ją lekceważyć. Desant DJIA poniżej 25 000 pkt powinien okazać się tylko kwestią czasu. Jednakże tutaj ponownie pojawia się pytanie, na które analiza techniczna nie jest w stanie odpowiedzieć. Kiedy miałoby to nastąpić? I co się w tzw. międzyczasie zdarzy na rynkach finansowych? I gdzie będzie wówczas WIG20?

Jedną z oznak wygaszania bessy na GPW jest to, że warszawski indeks giełdowy przestaje relatywnie mocno reagować na spadki w USA. Tak było podczas ubijania dna w 2016 r., 2011 r., 2010 r., 2009 r. i w 2002 r. W chwili obecnej (II połowa października 2022 r.) takiego procesu nie widać, co może jedynie utwierdzać, że DJIA denko ma jeszcze przed sobą...

Felietony
Czym jest Omnibus?
Felietony
PIT-em go!
Felietony
Sprzedawać czy nie sprzedawać?
Felietony
Jak naprawić wartość
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Felietony
Czytając między liczbami
Felietony
CSRD w praktyce