Zresztą po co komu nowy kapitał od inwestorów, jak później może się okazać, że sukces stanie się jego przekleństwem.
Rok 2022 powoli dobiega końca, ale jak na razie na giełdowym horyzoncie słońca nie widać. Ursusy, niedźwiedzie i baribale dominują na każdej płaszczyźnie rynków finansowych. Bitcoin jest poniżej 20 000 USD. DJIA zanurkował pod tegoroczne denko. Złoto wybiło się dołem z długoterminowej konsolidacji. Ropa tanieje z tygodnia na tydzień. Funt przeżywa najgorszy kryzys zaufania w całej swojej jakże długiej historii. A bondy, czyli 30-letnie obligacje USA, zrównały się z cenami sprzed kilkunastu lat. Wydaje się, że byki to wymarły gatunek i mogą się czuć jak Maks i Albercik z „Seksmisji”.
Wprawdzie daty się nie zgadzają, gdyż do 2044 r. brakuje kilku dekad, ale wspólny mianownik jest ten sam – nowy układ sił. Jeszcze na początku tego roku nastroje panujące zarówno na GPW, jak i na Deutsche Börse czy Wall Street były względnie pozytywne. Wprawdzie rynki odradzały się na finansowych dopalaczach i osłonowych sterydach, ale inwestorom to pasowało. Wizja bessy była brana pod uwagę, ale w odległym horyzoncie. Iluzja pękła w lutym i dźwignia hossy zmieniła swoje położenie. Co się później wydarzyło, to już inna historia. Dzisiaj rynki finansowe zmieniły swoje oblicze i wygląda na to, że do poprzedniego stanu rzeczy prędko się nie wrócą. Na świecie pozostały już tylko niedźwiedzie. Nawet odwieczna oaza hossy, jaką był bitcoin, zmienia swoje oblicze. Także rynek długu w USA odwrócił swój bieg i jest to epokowy wyczyn.
Jednakże Maks i Albercik nieustannie szukają próby ucieczki przed zabiegiem SRS. To, że praktycznie wszędzie spada, nie oznacza, że z każdego byka można zrobić niedźwiedzia. I to wbrew jego własnej woli. Brakuje jednak „bociusia”, który zwiastowałby lepsze czasy. A raczej pokazałby, że świat nie zwariował i rozlewanie się czerwieni po rynkach finansowych jest prawdopodobnie jedynie klasycznym okresem przejściowym. Pytanie, kiedy miałby nastąpić koniec bessy nad Wisłą, zanim ostatni żyjący rogacz zacznie przybierać dwunożną postać? Otoczenie zewnętrzne nadal nie zachęca do zwyżek na GPW.
DJIA przełamał lokalne wsparcia i ściągany jest przez niedomkniętą lukę hossy. DAX wybił się dołem z trójkątnej konsolidacji i miejsca do spadków wciąż ma sporo. Złoty zaś szuka dna dla siebie, a jego słabość względem dolara nie zapowiada nic dobrego. Emerging markets toną w czerwieni, zaś w sektorze „developed” pojawił się Titanic wywodzący się z tej samej stoczni, co 11 wieków temu. Tym razem nie jest mowa jedynie o pojedynczym transatlantyku, lecz o całej brytyjskiej ekonomii. Funt dotarł na historyczne dno względem dolara. Wprawdzie jest jeszcze szansa na odwrócenie trendu o 180 stopni, o ile tylko Maks i Albercik zdołają znaleźć drogę ewakuacji z obecnej sytuacji. Podwójne dno na wykresie pary GBP/USD leży obecnie na stole i przypomina układ, w którym znalazł się złoty. Także PLN/USD jest w podobnym schemacie, jednakże w przypadku polskiej waluty wsparcia już pękają. Dla zagranicznych inwestorów przekaz jest jeden: nad Wisłą jest już bardzo tanio, ale nie oznacza, że nie może być jeszcze taniej. Jak nisko może zawędrować np. WIG20USD czy WIG20EUR?