Rynek nieruchomości to kluczowe ogniwo amerykańskiej gospodarki. Czkawka po covidowym boomie, podwyżki stóp proc., wysokie ceny domów oraz inflacja powszechna koncentrująca popyt na dobrach pierwszej potrzeby malują razem słabe perspektyw dla branży i gospodarki USA w 2023 r.
Przez ostatnie 60 lat za każdym razem, gdy relacja liczby dostępnych do kupna nowych domów do ich sprzedaży w danym miesiącu – wskaźnik pokazujący, na jak długo wystarczy obecny „zapas” domów przy założeniu utrzymania obecnego tempa sprzedaży i braku nowej podaży – przekraczała dziewięć miesięcy, amerykańska gospodarka wpadała w recesję. (Przy czym były też spadki PKB bez wybicia wskaźnika ponad takie wartości, jak ostatnio po wybuchu pandemii). W lipcu br. ten miernik osiągnął poziom 10,9 miesiąca.
Podczas kryzysu po upadku banku Lehman Brothers wartość 9 opisany wskaźnik przekroczył w listopadzie 2007 r. Recesja oficjalnie zaczęła się miesiąc później. Szczyt na nim osiągnięty został w styczniu 2009 r. na poziomie 12,2 miesiąca. Jak tylko liczba dostępnych do kupna nowych domów ponownie spadła poniżej bariery 9 (w czerwcu 2009 r.), recesja się zakończyła.
Od lat 90. tak się składa, że co druga recesja w USA spowodowana jest problemami na rynku domów, zaś co druga ma inny, poza nieruchomościowy charakter. Podczas tej przed kryzysem finansowym, w 2001 r., opisywany wskaźnik nie przekroczył poziomu 9 miesięcy. Przyczyną recesji było oczywiście pęknięcie bańki na rynku dotcomów. Z kolei na początku lat 90. do przekroczenia dziewiątki jak najbardziej doszło, choć stało się tak praktycznie pod sam koniec recesji (w styczniu 1991 r.). Już bowiem przebicie poziomu 8 (w sierpniu 1990 r.) wywołało kłopoty. Recesja oficjalnie trwała od lipca 1990 do marca 1991 r. Ostatni kryzys, jak wiadomo, bynajmniej nie wynikał z problemów na rynku nieruchomości. Nie doszło do przełamania poziomu 9, a nawet 8 miesięcy.
Dziś, jak wspomniałem, mamy poziom blisko 11 miesięcy „zapasów” oraz cykl sugerujący tym razem recesję w dużej mierze o nieruchomościowym charakterze. Dodatkow warto pamiętać, że mianownik omawianego wskaźnika (sprzedaż) dla danych z lipca obejmuje oferty kupna z maja/czerwca finalizowane kilka tygodni później, więc wartość indeksu będzie w kolejnych miesiącach wyższa, bo sprzedaż siada. Tym bardzie że i licznik, czyli podaż budowanych domów, istotnie wzrósł. Trudno więc oczekiwać, że uda się uniknąć kłopotów. Wydaje się jednak, że nadchodzący spadek amerykańskiego PKB nie będzie tak dotkliwy jak podczas kryzysu 2007–2008. Z pewnością jednak potrwa dłużej niż w 2020 r.