Niepokojąco duża emigracja głównie młodych ludzi, z których istotna część nie wróci już do kraju (założyli rodziny lub uzyskali pozycję zawodową za granicą, która oferuje im wyższy standard życia), i wciąż nikła dzietność Polek (jeden z niższych wskaźników na świecie), przy wydłużającej się średniej długości naszego życia, niekorzystnie zmieniają strukturę społeczną (zwiększanie się udziału osób starszych w wieku nieprodukcyjnym), co jest już widoczne na rodzimym rynku pracy. W sytuacji dużego ożywienia gospodarki występuje zauważalny deficyt rąk do pracy, przy czym dotyka to zarówno poszukiwanych specjalności (np. programiści), jak i pracowników szeregowych, wykonujących proste prace w przemyśle, usługach i rolnictwie. Kurczy się zasób osób bezrobotnych, które można aktywować zawodowo (część z zarejestrowanych w urzędach pracy wypadła z rynku pracy i świadomie nie chce podejmować legalnej lub nawet żadnej pracy). Intensywność tych zjawisk jest dzisiaj na tyle umiarkowana, że można je uznać za korzystne, gdyż znacząco wpływają na postrzeganie bezpieczeństwa i stabilności pracy przez już zatrudnionych, zachęcają nawet bardziej opornych pracodawców do lepszego traktowania pracowników i wspomagają oczekiwania społeczeństwa oraz rządu w zakresie wzrostu wynagrodzeń. Jednak optymalny obszar pomiędzy rynkiem pracodawcy a rynkiem pracownika jest stosunkowo wąski i w przypadku pogłębiania się deficytu pracowników na rynku pracy może ograniczać potencjał rozwojowy polskiej gospodarki.
Czy możliwe jest zatrzymanie i odwrócenie negatywnych tendencji w zakresie zastępowalności pokoleń Polaków? Próbę zahamowania negatywnych zjawisk demograficznych podjął rząd Zjednoczonej Prawicy w postaci skoordynowanych działań prospołecznych mających na celu wsparcie socjalne rodzin posiadających większą liczbę dzieci (500+) oraz mniej zamożnej części społeczeństwa (systemowe podnoszenie wynagrodzeń minimalnych). Zabezpieczenie socjalne oraz poczucie stabilności odgrywają decydującą rolę w decyzjach rodzin w zakresie liczby posiadanych dzieci (polskie rodziny mieszkające w Wielkiej Brytanii i otrzymujące wsparcie tamtejszego systemu socjalnego cechuje znacznie wyższy wskaźnik dzietności niż obserwowany w Polsce). Obecnie sytuacja w naszym kraju zaczyna się zmieniać w dobrym kierunku, ale na ostateczne wnioski należy poczekać kilka lat, kiedy będzie można wnioskować na podstawie kilkuletnich trendów. Pomimo pozytywnych efektów radykalnej poprawy podejścia państwa do wsparcia rodzin trudno będzie odrobić straty z ostatnich 25 lat, przełamać typowe dla bogacących się społeczeństw zmiany kulturowe i zapobiec zjawisku starzenia się społeczeństwa (wydłużaniu średniego wieku obywateli). Dotyka ono nie tylko Polski i krajów europejskich, ale również innych rozwiniętych państw, jak Japonia, lub tych, które nadal znajdują się na szybkiej ścieżce wzrostu, ale ze względu na m.in. polityczne decyzje dotyczące regulacji urodzeń znacznie szybciej będą musiały się mierzyć z problemami demograficznymi (np. Chiny, gdzie polityka jednego dziecka nie tylko przyspieszyła proces statystycznego starzenia się społeczeństwa, ale też zaburzyła naturalną proporcję mężczyzn i kobiet).
Bez względu na nieuniknioność trendów długoterminowych musimy za pomocą konsekwentnej polityki rządowej zmierzać ku ich łagodzeniu i sytuacji, w której co najmniej nie odbiegamy od przeciętnej w krajach o podobnym potencjale społeczno-gospodarczym, które są naturalnymi partnerami, ale również konkurentami gospodarczymi. Obecnie wszelkie wskaźniki demograficzne plasują nas na ostatnich miejscach większości statystyk europejskich, co jest sytuacją niekorzystną i w długim terminie może dramatycznie pogorszyć naszą pozycję na mapie gospodarczej i społecznej Europy.
Wyzwaniem nie jest aspekt finansowy i wybór efektywnego wsparcia socjalnego państwa dla rodzin, lecz postępujące zmiany kulturowe i preferencje obywateli, którzy znacznie więcej energii i czasu poświęcają karierze, samorealizacji i rozwijaniu indywidualnych zainteresowań, a nie rodzinie i dzieciom. Do występowania negatywnych zmian demograficznych wystarczy, że zmiany te dotyczą istotnej części społeczeństwa. W skrajnym przypadku Europy Zachodniej zaniknęła tradycja rodziny wielopokoleniowej, przy czym w kulturze imigrantów muzułmańskich jest to nadal bardzo częsta sytuacja, która realnie umożliwia posiadanie i wychowywanie większej liczby dzieci, zwłaszcza przy braku pogoni za karierą. Jakkolwiek może to upośledzać społecznie (brak zainteresowania lepszym wykształceniem i dobrze płatną pracą itd.), to jednak pasywne życie na koszt rdzennych Europejczyków umożliwia wielokrotnie wyższy wskaźnik urodzeń. Oby towarzyszący temu permanentny stan wyjątkowy we Francji nie stał się udziałem krajów Europy Środkowej.
Czy rozwój gospodarczy w Polsce w przyszłości zależeć będzie w takim stopniu jak dzisiaj od szerokiej dostępności młodej i relatywnie taniej siły roboczej? Polska gospodarka jest na etapie wzrostu wykorzystującego przewagi w postaci niższych kosztów wytwarzania produktów i usług w porównaniu z najbardziej rozwiniętymi krajami UE oraz atutu bliskości geograficznej z najbardziej dynamiczną i największą gospodarką Europy, tj. Niemcami. Komponent innowacyjny gospodarki, w szczególności ten wypracowany przez firmy kontrolowane przez rodzimy kapitał, jest jeszcze względnie niewielki, chociaż widoczne są już pozytywne zmiany (produkcja na rzecz transportu kolejowego, usługi IT i produkcja gier komputerowych, sektor biotechnologiczny itp.). W rozważaniach nad kierunkiem rozwoju polskiej gospodarki nie można się opierać na dotychczasowym modelu, który jest możliwy jeszcze w perspektywie maksymalnie kilku lat, jednak będzie naturalnie słabł. Obecnie znajdujemy się w niezwykle korzystnej sytuacji. Niepokoje na Ukrainie, niestabilność Turcji oraz ogólny spadek zaufania do wielu rynków rozwijających się powodują, że pomimo stopniowego wzrostu kosztów pracy w Polsce oraz ograniczeń związanych z dostępnością siły roboczej nadal postrzegani jesteśmy jako bardzo atrakcyjne miejsce lokowania inwestycji, w tym przemysłowych. Czynnikiem sprzyjającym jest wzrost kosztów wytwarzania w Chinach, których jako „fabryki świata" nie są w stanie zastąpić mniejsze kraje Dalekiego Wschodu (np. Wietnam). To wszystko daje nam kolejne lata rozwoju wspieranego przez niewątpliwe atuty, takie jak nadal tańsza siła robocza, korzystne położenie geograficzne, dobra i poprawiająca się infrastruktura transportowa i telekomunikacyjna oraz, co jest doceniane przez inwestorów w coraz większym stopniu, stabilność polityczna i społeczna.