Decyzje inwestycyjne na rynkach finansowych podejmowane są przy wsparciu narzędzi analitycznych, jednak ostateczna ocena wniosków z analizy fundamentalnej firm i gospodarek to wypadkowa doświadczenia, wiedzy eksperckiej, dostępnych informacji oraz przekonań w odniesieniu do sytuacji rynkowej w przyszłości. Zaawansowane procesy decyzyjne oprócz „twardych" danych to także psychologia. Analiza techniczna z jej wykresami, formacjami itp. jest próbą matematycznej analizy decyzji rynku, które często stoją w sprzeczności z wnioskami z analizy fundamentalnej. Czynnik psychologiczny wpływa na rynki finansowe i kształtowanie się trendów – wiele zmian cen akcji na giełdach zgodnie z analizą opartą na obiektywnych wskaźnikach nie powinno dojść do skutku – i odwrotnie. Dotyczy to pojedynczych aktywów i zwykłej manipulacji kursem, ale także całych szerokich indeksów. Trendy są tak silne, że nie zmieniają ich coraz częstsze komentarze i powszechne przekonanie, że nie mają one merytorycznego uzasadnienia. Aż do załamania, kiedy wszyscy są zaskoczeni jego gwałtownością. Skoro mechanizmy bańki spekulacyjnej są dobrze znane, to dlaczego historia powtarza się z nieubłaganą konsekwencją?
Zorganizowana gospodarka podlega fazom rozwoju i kryzysu. W dalekiej przeszłości największe kryzysy wywoływane były przez klęski naturalne (susze, epidemie). Obecnie utraciły one swoje znaczenie, ale nadal cykliczność, obecna na rynkach finansowych i w realnej gospodarce, jest naturalnym stanem rzeczy z uwagi na czynnik ludzki i motywacje uczestników rynku, skłaniające ich do podejmowania decyzji. Kluczowa dla zrozumienia braku możliwości i chęci skutecznej kontroli nad rynkami jest asymetria informacji na rynku. Rynek jest niedoskonały przez nierówność dostępu do informacji jego uczestników, którzy – posiadając je niepełne lub błędne – podejmują niewłaściwe decyzje. Mniejszość uczestników, posiadających przewagę informacyjną, może wykorzystywać ją w grze rynkowej. Brak dostatecznej informacji powoduje, że podejmowane decyzje bywają gwałtowne i nieprzewidywalne, wywołując np. panikę.
Większość uczestników rynku, nie przyznając się do tego, działa stadnie i poszukuje możliwości naśladownictwa. Tylko niewielka liczba uczestników jest jego realnymi chwilowymi kreatorami (wizjonerzy znani z podejmowania trafnych decyzji, przynoszących im ogromne zyski i powszechne uznanie). Większość rynku, zauważając określone trendy, dołącza do biegu w czasie jego trwania – widząc budujące się trendy, wzmacnia je swoimi decyzjami inwestycyjnymi. Największe przyrosty liczby naśladowców (stado jest najliczniejsze) pojawiają się w końcowej fazie hossy, gdy nieliczni najbardziej wytrawni gracze zauważają sygnały zbliżającego się załamania. Jednak światowymi rynkami nie rządzą indywidualni inwestorzy o ponadprzeciętnych zdolnościach, ale ogromne instytucje finansowe i ich rzesze analityków i zarządzających, którzy idą z prądem, starając się zarobić jak najwięcej i wspiąć się lub utrzymać w hierarchii korporacji. Tym ludziom trudno przychodzi indywidualne wystąpienie przeciwko większości. Niewielu podejmie decyzję wbrew rozentuzjazmowanej większości, by w najgorętszym momencie hossy powstrzymać się przed dalszymi zakupami lub zacząć sprzedawać. Większość ludzi woli pozostać z większością i nie ryzykować indywidualnej porażki, chociaż ma szansę na wielkie zwycięstwo. Strach przed indywidualną pomyłką i wystąpieniem przeciw większości jest zbyt duży. Ewentualne przeżywanie katastrofy w dużej grupie jest mniej bolesne psychologicznie i łatwiejsze do usprawiedliwienia – odpowiedzialność rozkłada się na wielu. Mechanizm strachu przed postawieniem się poza grupą działa. Rynki finansowe przyciągają określoną konstrukcję psychologiczną – silnie skoncentrowaną na zarabianiu coraz większych kwot lub wspinaniu się po korporacyjnej drabinie.
Dla inwestorów i decydentów w instytucjach finansowych w miarę osiągania wyższego statusu materialnego coraz większego znaczenia nabiera posiadanie władzy, możliwość wpływania na bieg zdarzeń oraz prestiż i uznanie w branży. Następuje zmiana w systemie motywacji. Dla osób na progu kariery największe znaczenie ma motywacja zewnętrzna (np. nagrody finansowe), jednak mają one również bardzo mocno zbudowaną motywację wewnętrzną – na początku drogi pieniądze nie są duże, a wymagany nakład pracy ogromny. Osoby, które utrzymają się w branży i rozwiną karierę, mają silne poczucie wyjątkowości i istotności swojej pracy oraz mocno rozbudowane ego. Wraz z rozwojem kariery i osiąganiem coraz wyższego statusu materialnego większe znaczenie zyskuje możliwość spełniania ambicji i uczestniczenie w „wielkiej grze". Pieniądze stają się środkiem, a nie celem samym w sobie. To dlatego instytucje finansowe nie były w stanie przewidzieć ostatniego kryzysu i na niego zareagować. Część z nich zbankrutowała, a inne zostały uratowane przez państwo, bez odpowiedzialności za straty – zyski były prywatne, a straty publiczne. W okresie hossy instytucje finansowe płaciły ogromne bonusy swoim menedżerom. W momencie załamania zwolniły część z nich, płacąc jednak sowite odprawy. Dlatego rynek skłonny jest podejmować działania nieracjonalnie ryzykowne.
Skomplikowanie rynków finansowych (menedżerowie nie rozumieją instrumentów finansowych) zbliża je do kasyna, gdzie istotną rolę odgrywa szczęście, dobre blefowanie przy stole i skłonność do ryzyka, ale za cudze pieniądze. Zyski z inwestowania pieniędzy inwestorów przynoszą zarządzającym wysokie pensje i bonusy, porażka wiąże się co najwyżej z utratą pracy i bieżących dochodów z niej płynących (to problem psychologiczny, gdyż z punktu widzenia finansowego niedogodności łagodzone są najczęściej wysokimi odprawami). To idealne warunki do podejmowania ryzykownych decyzji, ponieważ potencjalna nagroda jest wielokrotnie wyższa niż koszty porażki.