W ostatnim czasie na łamach „Parkietu" ukazał się felieton Tomasza Wiśniewskiego z GPW na temat ćwierćwiecza istnienia i pierwszego notowania funduszu ETF. Korzystając z tego okrągłego jubileuszu, chciałbym dodać swoją ocenę obecnej sytuacji na naszym rynku ETF.
Obecnie fundusze pasywne odwzorowujące indeksy to najpopularniejsze formy inwestowania, w których ulokowanych jest ponad 5 bln USD. W samym styczniu br., który był 48. kolejnym miesiącem wzrostu napływów netto do funduszy ETF, aktywa pod zarządzaniem wzrosły o, bagatela, 6,47 proc.! Przy okazji rocznicy debiutu pierwszego funduszu ETF opartego o indeks S&P500 warto się zastanowić, dlaczego fundusze ETF tak słabo rozwijają się na naszym rodzimym rynku, a ich oferta na GPW to jedynie trzy trakery indeksów, w tym wspomniany S&P500 oraz DAX i WIG20.
W mojej ocenie powodów takiego stanu rzeczy jest kilka i wydaje się, że wszystkie w podobnym stopniu są ograniczeniem w rozwoju tego segmentu. Na pewno bardzo ważna jest oferta produktowa, która pozostawia wiele do życzenia, choć w tym przypadku mamy do czynienia z powszechnym na rynku dylematem – co było pierwsze: jajo czy kura? Z jednej strony oferta funduszy ETF na giełdzie jest uboga i generuje znikome obroty, a z drugiej strony jest uboga, bo są małe obroty i trudno zainteresować naszym rynkiem potencjalnych emitentów.
Podczas licznych konferencji poświęconych rynkowi kapitałowemu na pytanie o brakujące produkty czy instrumenty finansowe zarówno ze strony inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych często pada odpowiedź, że nie ma wystarczającej oferty w zakresie funduszy ETF. A dlaczego jej nie ma? Na pewno jednym z powodów jest popularność modelu dystrybucji produktów inwestycyjnych opartego o sprzedaż poprzez tzw. okienka bankowe i promowanie produktów wysokomarżowych. Nie jest to nic dziwnego, że dystrybutorzy chcą zarabiać i takie produkty preferują. Tutaj na pewno ostatnie zmiany prawne, w tym implementacja Dyrektywy MiFIDII, która kładzie duży nacisk na transparentność również w zakresie ujawniania zachęt dla dystrybutora i informowania o kosztach produktu, są czymś przybliżającym w pewnym sensie także dystrybuowanie funduszy ETF, które charakteryzują się niskimi kosztami.
Kolejną kwestią, która na pewno nie pomaga w rozwoju projektów dotyczących lokalnych funduszy ETF jest brak dedykowanych temu typowi funduszy przepisów prawnych. Zgodnie z ustawą o funduszach inwestycyjnych jedyną formą dla stworzenia funduszu zbliżonego do funduszu ETF, czyli cechującego się ciągłą kreacją i umarzaniem, jest fundusz inwestycyjny zamknięty portfelowy. Nie jest to barierą nie do przejścia, ale wydaje się, że umożliwienie tworzenia funduszy otwartych, notowanych z taką charakterystyką, na pewno nie przeszkodziłoby w rozwoju tego segmentu, wręcz przeciwnie.