Main Street Investors Coalition pragnie przekonać regulatorów, że lepiej rozumie problemy drobnych inwestorów, uczestników funduszy emerytalnych i planów inwestycyjnych 401(k) niż te tłuściochy BlackRock albo Vanguard, lansujące jakieś kłopotliwe, abstrakcyjne teorie o potrzebie krzewienia ESG (environment, social, governance). Jak pisze jeden z krytyków koalicji, jej celem jest wywołanie wrażenia, że to nie Dow Chemical występuje przeciwko zgłoszonemu przez akcjonariuszy projektowi uchwały przeciwko zatruwaniu chemikaliami ziemi uprawnej. To raczej sprawka Karen, samotnej matki, posiadaczki konta 401(k) z saldem 936,14 USD, walczącej o to, by firma zarządzająca jej środkami nie zawracała korporacjom głowy jakimiś sprawami społecznymi. Po ciężkim dniu, zmęczona pracą i dodatkowymi zajęciami (czynsz właśnie znowu wzrósł) Karen śle artykuły do lokalnych mediów.
Lecz żadnej Karen nie ma. Pod prowincjonalnie brzmiącym hasłem main street (głównej ulicy miasteczka lub wielkomiejskiego przedmieścia) działa chmara lobbystów finansowanych przez waszyngtońską organizację National Association of Manufacturers. W jej władzach zasiadają przedstawiciele nie drobnych inwestorów, lecz bogatych firm wydobywczych i produkcyjnych, jak Exxon Mobil, Goodyear, Dow Chemical, Cargill, Pfizer, Toyota. Firm, którym prospołeczne, prośrodowiskowe zapędy wielkich fund managerów, jak BlackRock, przeszkadzają.
Dlatego koalicja neguje wpływ działalności spółek na klimat i środowisko, kwestionuje idee ograniczania dostępu do broni palnej, wyśmiewa teorię o korzyściach płynących ze zróżnicowania siły zespołu menedżerów i pracowników. Kwestionuje system wartości propagowanych na rynkach przez BlackRock oraz innych wielkich zarządzających funduszami. I broni wielkich spółek przed koniecznością wprowadzania zmian korzystnych dla społeczeństwa oraz dla środowiska, lecz przecież kosztem tych spółek.
Koalicja jest zatem oszustwem. Jest uzurpacją na szkodę drobnych akcjonariuszy. Jak państwo oszukuje obywateli za ich własne pieniądze, rzekomy rzecznik inwestorów za ich własne pieniądze zwalcza ich interesy. Natomiast występuje w interesie spółek niezdolnych do stawienia czoła realiom współczesnego świata, co naraża na znaczne ryzyko ich pracowników oraz inwestorów.
Afera ma także wymiar medialny. Zwróciła na nią uwagę Nell Minow, jedna z najbardziej rozpoznawalnych w świecie postaci corporate governance. Z jej inspiracji fałszywą koalicją fałszywych inwestorów zajął się „New York Times", ogłaszając demaskatorski, miażdżący artykuł. Oszustom na ratunek pośpieszył „Forbes" osobliwym (niewykluczone, że kupionym) tekstem, w którym z Nell zrobiono mężczyznę o imieniu Neil. Ani to mądre, ani gustowne. Albo nie wiedzieli, kim jest Nell, co dowodzi dokuczliwej ignorancji, albo wiedzieli, lecz chcieli to ukryć, co jedynie dowodzi głupoty.
WWW.ANDRZEJNARTOWSKI.PL