Operatorzy sieci elektroenergetycznych pierwszy raz na tak dużą skalę byli zmuszeni podjąć decyzję o ograniczeniu produkcji energii z instalacji fotowoltaicznych. Ze względu na skalę nadpodaży Polskie Sieci Elektroenergetyczne poleciły redukcję generacji źródeł fotowoltaicznych przyłączonych do sieci przesyłowej w wysokości ok. 2,2 GW.
Zmiany w prawie
Tego, co miało miejsce 23 kwietnia, można było uniknąć lub ograniczyć skalę wyłączeń zielonej energii, gdyby już teraz istniały rozwiązania prawne, które polski rząd – za sprawą legislacji unijnej – implementuje w noweli prawa energetycznego. Chodzi o tzw. taryfy dynamiczne. To umowy z ceną dynamiczną mają pozwolić konsumentowi na dostosowanie zużycia energii do aktualnej ceny na rynku, która powinna być aktualizowana co 15 minut. Ma to zachęcić ich do pobierania prądu w godzinach, gdy np. zapotrzebowanie jest mniejsze. Rząd przyjął projekt zmieniający prawo energetyczne w tym zakresie nakładające na spółki sprzedażowe zobowiązanie wprowadzające taką ofertę. Dla spółek energetycznych nowela prawa to duże wyzwanie inwestycyjne po stronie instalacji liczników inteligentnych, których montaż jest konieczny, aby takie taryfy dynamiczne wprowadzić. Wprowadzenie zmian w prawie i przygotowanie spółek na tę zmianę jak taryfy dynamiczne wymaga jednak czasu. – Nałożyliśmy w ostatnim czasie na nasze firmy energetyczne, spółki obrotu dużo nowych obowiązków. Nie możemy od nich wymagać wprowadzenia wszystkich zmian od zaraz. Dlatego też wprowadzenie taryf dynamicznych od 2024 r. wydaje się być trudne, ale chcemy to zrobić mniej więcej między 2024 a 2026 r. – mówiła w kuluarach Europejskiego Kongresu Gospodarczego Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, wiceminister klimatu i środowiska. Wskazała, że realizacja unijnej dyrektywy RED II w postaci noweli prawa energetycznego będzie wymagać olbrzymiego wysiłku po stronie spółek przy tworzeniu nowego systemu informatycznego, który miałby zarządzać dynamicznie zmieniającymi się cenami energii w ciągu dnia i rozliczenia tego w postaci taryf dynamicznych.
Łukasz Batory, adwokat, szef działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy, wskazuje na szereg koniecznych rozwiązań po stronie sprzedawców energii elektrycznej, operatorów systemu dystrybucyjnego i regulatora rynku energii. – Bez szybszego niż dotychczas tempa wymiany liczników energetycznych zdalnego odczytu ta rewolucja, pomimo dość szybkiego wejścia w życie przepisów, będzie miała niewielką skalę oddziaływania, głównie w przypadku domów jednorocznych czy nowych bloków mieszkalnych – mówi.
Licznikowe wyzwanie
Warto przypomnieć, że największa w kraju spółka dystrybucyjna energią Tauron Dystrybucja, obsługująca 5,6 mln klientów, zdołała dotychczas wymienić 1 mln liczników. Enea zaś zainstalowała dotychczas blisko 200 tys. takich liczników. Do końca 2023 r. planuje, aby liczniki zdalnego odczytu stanowiły co najmniej 15 proc. Obecnie jest mniej niż 10 proc. Do końca 2025 r. – co najmniej 35 proc., a do końca 2027 r. – co najmniej 65 proc., natomiast na koniec 2028 r. – co najmniej 80 proc.