Grudzień był pierwszym miesiącem, który podlegał odpisowi tzw. nadmiernych zysków spółek energetycznych na fundusz zarządzany przez Zarządcę Rozliczeń. Instytucja ta poprzez ten fundusz i zgromadzone tam środki ma przelewać na konta spółek obrotu rekompensatę z tytułu mrożenia cen energii.
Wątpliwości
Firmy mają otrzymywać wyrównanie między kwotą, jaka została zamrożona, a ustaloną zgodnie z ustawą tzw. ceną rynkową, aby firmom nie brakowało środków finansowych na bieżącą działalność. Czy środków wystarczy? – Wszystko będzie zależeć od sprawności działalności Zarządcy Rozliczeń i tego, czy firmy będą płacić środki na ten fundusz regularnie, zgodnie z wyliczeniami, a przede wszystkim czy zakładane przez projektodawców wyliczenia znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości. W przeciwnym razie spodziewam się szybkich nowelizacji – wskazuje Łukasz Batory, adwokat, szef działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy sp.j.
Aby odpowiedzieć na pytanie, czy środków na wypłaty rekompensat wystarczy, analitycy wskazują na kilka zmiennych.
wynosić będzie koszt mrożenia cen energii w efekcie jesiennych ustaw rządu. Ceny zostały zamrożone dla odbiorców indywidulanych, małych i średnich firm oraz samorządów
– Moim zdaniem podstawowym znakiem zapytania jest poziom zabezpieczenia cen i wolumenów energii elektrycznej przez wytwórców energii, czyli de facto płatników do funduszu, z którego mają być finansowane dopłaty do taryf. Bo wartości wpłat do funduszu będą zupełnie inne, jeśli wszyscy polscy wytwórcy mają sprzedaną całą energię po przykładowe 1500 zł/MWh, a zupełnie inne, jeśli zabezpieczenia na rok 2023 są tylko na połowę roku – mówi Paweł Puchalski, analityk Santander BM. – To może powodować różnice na poziomie miliardów złotych, a biorąc pod uwagę wolumeny obrotu na Towarowej Giełdzie Energii w drugiej połowie 2022 roku, obawiam się, że wolumen sprzedanej energii jest relatywnie znacznie niższy niż w latach minionych, co może skutkować mniejszymi niż zakładane wpłatami do funduszu. Wówczas rzeczywiście może hipotetycznie okazać się, że środków może być za mało, ale to już problem rządu w tym, aby te pozycje bilansować – dodaje Paweł Puchalski.