Nowe taryfy przyznane przez Urząd Regulacji Energetyki za energię elektryczną na przyszły rok są dwa–trzy razy wyższe w porównaniu z rokiem poprzednim. Mimo to mogą się okazać dla nich niewystarczające.
Spółki obrotu, należące do czterech największych firm energetycznych w kraju – Polskiej Grupy Energetycznej Obrót, Enei, Energi Obrót i Tauronu Sprzedaż – kontraktowały w ciągu tego roku energię z dostawą na rok przyszły na Towarowej Giełdzie Energii. Ceny były wówczas rekordowe, w sierpniu odnotowano najwyższą średnią cenę w kontrakcie rocznym z dostawą na 2023 r. – 1790 zł/MWh. W kolejnych miesiącach cena już spadała. Spółki kontraktowały jednak energię w ciągu roku, kiedy ceny wynosiły znacznie powyżej 1000 zł. Dlatego też wnioskowały o taryfy rzędu ok. 1200 zł. URE nie chciał się jednak na nie zgodzić. Ostatecznie taryfy wahają się między 1050 a 1130 zł za MWh. Analitycy wyliczali, że aby spółki nie straciły na sprzedaży energii, musiały otrzymać taryfy rzędu ok. 1100 zł. Nie wszyscy jednak taką stawkę otrzymali. Drugi co do wielkości producent prądu, Enea, podkreśla, że wysokość taryf nie pokrywa w pełni szacowanych kosztów zakupu energii. Szacuje potencjalną stratę na sprzedaży dla odbiorców taryfowanych na 400 mln zł. – Może to skutkować zawiązaniem rezerwy w sprawozdaniu finansowym za 2022 r. – informuje spółka. W związku z tym zamierza złożyć do URE wniosek o zmianę wysokości taryfy.
Mimo mrożenia cen energii na 2023 r. taryfy będą stanowiły podstawę do obliczenia poziomu i wypłaty rekompensat spółkom.