Mamy środek długiego weekendu i dwa bardzo gorące tematy. Amerykański Westinghouse zbuduje w Polsce elektrownię atomową, poinformował rząd w piątek, a w poniedziałek – podpisał kolejny list intencyjny z koreańskim koncernem KHNP. Co to oznacza dla polskiego miksu energetycznego i czy da to rządowi pretekst do odpuszczenia sobie OZE? Czy warto podejmować takie decyzje w środku kryzysu energetycznego, skoro budowa skończy się najwcześniej za 10 a nawet za 15 lat?
Faktycznie, moment na tego typu decyzje wydaje się dobry, bo sytuacja energetyczna jest trudna, widzimy galopujące ceny energii. W tym pojawia się dziś brak wiary w energetykę węglową i istniejący model energetyczny. Takie decyzje mogą więc przynieść odbiorcom częściową ulgę, że nadchodzi rozwiązanie, ale to dobre pytanie, czy te listy intencyjne nam w dzisiejszej sytuacji pomogą. Energetyka jądrowa pojawi się najwcześniej za 15 lat, moim zdaniem rok 2033 jest nierealny. Do tego czasu, będziemy przez następne kilkanaście lat borykać się z trudną sytuacją ryzyka niezbilansowania dostaw energii. Już teraz brakuje nam energii, ale jest wiele decyzji do podjęcia, tu i teraz, które mogą przynieść ulgę w ciągu roku – trzech, może pięciu. Niestety – one nie są podejmowane, bo skupiamy się na rozwiązaniu, które gdzieś może się zmaterializuje za 15 lat. Przy czym, czy się ziści czy nie, to inny wątek, energetyka jądrowa na świecie znajduje się w fazie raczej spadkowej, a szczyt budowy elektrowni jądrowych to były lata 70’. Obecnie takich inwestycji jest bardzo mało, a firmy, które budują takie elektrownie, walczą z wieloma problemami.
Jakie są ryzyka naszych umów z Amerykanami i Koreańczykami?
Przede wszystkim, te dzisiejsze dokumenty to nie są umowy, a listy intencyjne. Sekretarz Granholm, gdy mówiła o tej decyzji, podkreślała, że dzięki tej inwestycji w USA zostanie utrzymanych 100 tys. miejsc pracy. Widać więc, że jest to bardzo polityczny projekt, w krajach, z których pochodzi ta technologia. Trzeba o tym mocno pamiętać, oczywiście, gdyby zadać pytanie, czy Polska potrzebuje energetyki jądrowej i czy to jest dobra energia, to na pewno – energia z atomu jest zeroemisyjna, elektrownie pracują w sposób ciągły, stabilny, więc z perspektywy energetycznej jest to bardzo pożądana inwestycja. Ale czy ona powstanie, czy nie, to zależy nie od nas, a od dostawcy technologii, na ile ta firma będzie sprawna i posiada kompetencje, by tę inwestycję stworzyć. To oddanie naszego bezpieczeństwa energetycznego w ręce innej firmy i innego kraju. Mamy ograniczony wpływ na to, jak będzie wyglądał proces inwestycyjny. Wprawdzie polskie firmy będą w tych inwestycjach uczestniczyć, ale jednak to będzie zależało od dostawcy technologii, jego sprawności, od tego, na ile będzie gotowy by dowieźć inwestycję w budżecie i na czas.