Przyjęta w piątek propozycja dotycząca podatku od zysków branży energetycznej na poziomie UE staje się nową okolicznością, która skłania rząd do refleksji nad podatkiem od tzw. nadmiarowych marż. Rząd chce bowiem, aby nowa danina wyczerpywała znamiona tej, o której mówi Komisja Europejska. Rząd i Ministerstwo Aktywów Państwowych czekają na szczegóły unijnej regulacji. Stąd oczekiwanie na kolejną wersję projektu.
MAP ma uważać, że propozycje unijne są zbieżne z tym, co proponuje Warszawa. Zdaje się to potwierdzać Ministerstwo Klimatu i Środowiska. – Przygotowujemy rozwiązanie, które zapewni sprawiedliwy system dystrybucji nadmiernych zysków, ale i wsparcie z uzyskanych w ten sposób środków. Polska stoi na stanowisku, że do tego wystarczą skuteczne mechanizmy krajowe – tłumaczy MKiŚ.
– szacowane wpływy z opodatkowania nadzwyczajnych marż spółek, które miałyby zasilić rekompensaty za wysokie ceny energii.
Nadal są znaki zapytania. – Nie wiemy, jaki będą miały kształt propozycje Komisji Europejskiej spisane w akcie prawnym – słyszymy od jednego z naszych rozmówców zbliżonego do rządu. Zakłada on, że podatek może zostać uchwalony przed 1 grudnia, a więc przed planowanym wejściem w życie podatku, o którym mówi KE.
Podatek zależy od obligo
Słyszymy, że wejście w życie podatku dla energetyki zależeć może od skuteczności wejścia w życie innych regulacji, jak likwidacja obliga giełdowego, co ma w założeniu obniżyć ceny energii elektrycznej. – MAP ma uzależniać skalę podatku od skuteczności obliga – słyszymy ze źródeł zbliżonych do rządu. Są jednak co do tego duże wątpliwości. – Płynność rynku może spaść i ceny będą rozchwiane, zbyt zmienne i w efekcie ceny mogą nie spaść. Zniżki mogą się pojawić i być chwilowe, jednak nie będzie to trwały mechanizm – mówi prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin. To, czy likwidacja obligo spełni swój cel, a więc obniży ceny, oceni już sam rząd, przyjmując bądź też nie podatek od marż. – Właścicielowi spółek, mimo że on sam jest autorem projektu, paradoksalnie nie zależy na przyjęciu podatku. Właściwie powstał on, bo taka była presja premiera – słyszymy od naszego rozmówcy.