Columbus Energy mimo wzburzonego otoczenia regulacyjnego oraz ekonomicznego wierzy, że kolejne kwartały tego roku będą już tylko lepsze. Spółka jednak potrzebuje spłaty swoich zobowiązań. Te mają pokryć przychody pochodzące ze sprzedaży farm fotowoltaicznych o łącznej mocy 105 MW.
Kryzysowy rok
W rozmowie z dziennikarzami, podsumowując rok oraz I kwartał tego roku, prezes Dawid Zieliński powiedział, że ubiegłoroczne wyniki spółki, a także na początek tego roku wpływ miały niejasne zapowiedzi rządu dotyczące wyników nowego systemu rozliczeń dla prosumentów.
– Przed rokiem, kiedy rozpoczęto prace nad zmianą sposobu rozliczeń, padały różne zapowiedzi, różne daty. To nie wpływało dobrze na branżę. Zamieszanie z nową ustawą przekładało się na wzrost liczby zleceń – mówił Zieliński, przypominając, że wszyscy chcieli zdążyć przed wejściem w życie nowego, mniej korzystnego systemu. Ostatecznie nowy system wszedł w życie 1 kwietnia.
Czytaj więcej
Spadek zainteresowania mikroinstalacjami fotowoltaicznymi w marcu i kwietniu robi wrażenie. Liczba wniosków zniżkowała drastycznie. W konsekwencji nowych paneli przybywa mniej. Branża musi szukać nowego sposobu, aby przetrwać.
Już wówczas była duża presja kosztów. – Nie mogliśmy sprzedawać usług po swojej wcześniejszej cenie, ceny produktów rosły, bo popyt rósł na elementy instalacji fotowoltaicznych. Nasi instalatorzy wykorzystali moment boomu, i podwyższali wycenę. Stawki szły nawet z 500 do 1000 zł na kW – tłumaczył. Spółka poszukiwała optymalizacji kosztów, w czym wiele pomogły rezerwy magazynowe sprzętu o wartości 100 mln zł.